Po ostatnim fatalnym meczu w wykonaniu naszych koszykarzy, czas na powrót do Tauron Basket Ligi. Czy Stelmet zdoła powalczyć jutro o trzecie zwycięstwo na polskich parkietach we Wrocławiu i odbudować się po środowej porażce?
Mecz z Lokomitovem analizowaliśmy już wielokrotnie. To, co pokazali zielonogórscy zawodnicy, całkowicie rozczarowało. Teraz jednak trzeba zapomnieć o tej klęsce i powalczyć w jutrzejszym pojedynku. Ekipa Andrzeja Adamka wybiera się do Wrocławia, gdzie zmierzy się już nie z beniaminkiem, a solidnym zespołem, który ma na swoim koncie także dwa zwycięstwa.
Nasz niedzielny przeciwnik, WKS Śląsk, z pewnością będzie chciał podtrzymać dobrą passę i zwyciężyć w trzecim tegorocznym meczu Tauron Basket Ligi. Do tej pory wrocławianie pokonali King Wilki Morskie Szczecin 82:73 i po pasjonującej walce w drugiej połowie Trefl Sopot 95:93. Drużyna prowadzona przez Emila Rajkovicia z pewnością jest bardzo waleczna, a do tego ma graczy, którzy mogą zaskoczyć nie jednego rywala.
Liderami Śląska są przede wszystkim zagraniczni koszykarze, a wśród nich między innymi Lawrence Kinnard, który jak dotąd jest pierwszym strzelcem swojego zespołu. Jednym z atutów Amerykanina są rzuty z dystansu, jednak nie tylko on radzi sobie dobrze zza linii 6,75m. Tam, może nas też postraszyć Denis Ikolev. Kolejnym graczem, na którego warto zwrócić uwagę jest dobrze znany na polskich parkietach Roderick Trice. To także gracz, który pełni ważną rolę w ofensywie, ale nie tylko zdobywając ważne punkty. Może on także kreować grę WKS-u. Jednak głównym rozgrywającym, naprzeciw którego stanie Łukasz Koszarek, jest Robert Skibniewski. Dwóch świetnych polskich graczy na tej pozycji mogą stoczyć emocjonującą walkę w tym spotkaniu.
Mantas Censnauskis jeszcze w barwach Stelmetu (fot. Aleksandra Krystians)
We Wrocławiu gra także dwójka naszych byłych graczy. Jednym z nich jest Jakub Dłoniak. W tym sezonie nie jest on głównym liderem swojej drużyny, jak to było w Rosie Radom, czy Jeziorze Tarnobrzeg. Cały czas jednak odgrywa ważną rolę i jest graczem z pierwszej piątki Śląska. Ze swojego zadania wywiązuje się bardzo dobrze, także będąc jednym z głównych strzelców we Wrocławiu. W WKS-ie zobaczymy także Mantasa Cesnauskisa. Litwin z polskim paszportem jest zmiennikiem, ale przez parę lat spędzonych w Stelmecie, wiemy, że potrafi on zaskoczyć celną „trójką” czy dobrym wejściem pod kosz.
Stelmet nie będzie miał jutro łatwego zadania. Rozpoczął już się okres, gdzie zielonogórzanie grają po dwa mecze w tygodniu, a zaraz rozpoczną się także dalekie podróże po całej Europie. Rywal też będzie jutro silniejszy od ekip, z którymi mierzliśmy się do tej pory w TBL. Po ostatniej porażce w meczu z Lokomotivem Kubań Krasnodar, widać jak wiele pracy jeszcze przed drużyną Andrzeja Adamka. Miejmy nadzieję, że parę dni przerwy wystarczyło, aby Stelmet był jutro w stanie wyjść na parkiet i pokazać dobrą koszykówkę.
Jak do tej pory, bezsprzecznym liderem zielonogórzan jest Steve Burtt. Z dobrej strony pokazuje się także Aaron Cel, a także Quinton Hosley. Brakuje jednak punktów między innymi Przemysława Zamojskiego, który jeszcze chyba nie wszedł dobrze w sezon, a także inni zagraniczni koszykarze, nie pokazali jeszcze pełni swoich umiejętności.
Jak na razie wrocławską ekipę zatrzymał tylko PGE Turów Zgorzelec, który w pojedynku o SuperPuchar Polski, pokonał Śląsk 85:70. Czy wicemistrzowie Polski także zdołają przeciwstawić się gospodarzom jutrzejszego pojedynku? Przekonamy się w niedzielny wieczór od godziny 20.