Jutro Stelmet Zielona Góra zagra drugi mecz sezonu a pierwszy w hali CRS. Rywalem naszej ekipy będzie zespół MKS-u Dąbrowa Górnicza. Goście wiedzą, kto jest faworytem, ale odpuszczać nie zamierzają.
Wojciech Wieczorek, trener dąbrowskiej drużyny: Słaby punkt Stelmetu? Można szukać tylko punktu… słabszego niż pozostałe, co nie znaczy, że słabego. Na papierze zielonogórzanie są stuprocentowym faworytem, ale w koszykówce weryfikacja następuje na parkiecie. Jedziemy tam walczyć, bo nie będzie spotkania, które przegramy jeszcze „przed wyjściem na boisko”. Nie ma takiej możliwości. Dla nas taki mecz to świetna okazja, by nabierać doświadczenia, pracować nad pewnością siebie, co będzie niezwykle ważne również w kolejnych spotkaniach, z drużynami, które w teorii są w naszym zasięgu. Jedziemy przez pół Polski po to, by podjąć walkę. Mam zespół prawdziwych facetów i nie wyobrażam sobie, że ktoś się przestraszy. Jeśli zdarzyłoby się, że przegramy to w grę wchodzi tylko porażka sportowa, a nie mentalna.
Marcin Piechowicz, rozgrywający: Stelmet ma niewątpliwie większy budżet i więcej obcokrajowców w składzie. Między innymi te czynniki sprawiają, że grają tak dobrą koszykówkę. Mają także polskich zawodników prezentujących europejski poziom – reprezentantów kraju, którzy zaznali już gry na najwyższych szczeblach, nie tylko w ekstraklasie. Mimo że zielonogórzanie będą faworytami to myślę, że będziemy mieli coś do powiedzenia. Dlaczego? My „nie musimy” wygrać, możemy tylko pozytywnie zaskoczyć… Boisko wszystko weryfikuje. Nie ma znaczenia, czy po drugiej stronie będzie Michael Jordan, czy chłopak, z którym grałem na podwórku. Zawsze będę dawał z siebie wszystko.
źródło: www.mksdabrowa.pl