Stelmet wygrywa trzeci mecz z Rosą Radom 72:65 , głównie dzięki fenomenalnej grze Quintona Hosley’a. Finał jest nasz!
Pierwsza akcja przypadła gościom z Zielonej Góry. Pierwsze punkty zdobył Jure Lalić, po bardzo ciekawym zagraniu dwójkowym z Quintonem Hosley’em. Po chwili właśnie Amerykanin dołożył trójkę na 5:0. Radomianie ciągle byli jednak gotowi i po trzech minutach było 8:6 dla Stelmetu. Rosa dwukrotnie przechwytywała piłkę, co pozwoliło gospodarzom na doprowadzenie do remisu. Stelmet, choć przez pierwsze dwie minuty dominował, w późniejszej fazie kwarty popełniał kompletnie niezrozumiałe błędy – straty i faule sprawiły, iż w połowie inauguracyjnej części meczu było 13:9 dla Rosy. Musiał zareagować Saso Filipovski, prosząc o czas. Choć poprawiło to nieco sytuację, Rosa nadal minimalnie prowadziła po pierwszej kwarcie – 18:16. Zielonogórzanie zdawali się być nieco spięci spotkaniem, co bezbłędnie wykorzystywała radomska drużyna.
Początek drugiej kwarty stał pod znakiem wielu zagrań pod kosz obu drużyn. Z tej walki lepiej wychodziła Rosa – po skutecznej penetracji i podaniu do Łukasza Majewskiego na obwód, zrobiło się 23:17. Stelmet nie mógł znaleźć swojego rytmu gry. Trójka Urosa Mirkovicia powiększyła przewagę 30:21, lecz zielonogórzan przy życiu trzymał Hosley, który trafiając po raz czwarty zza łuku wyprowadził na sześć „oczek” straty. Po chwili jednak dwie kontry Stelmetu i niesamowity rzut z biegu Łukasza Koszarka sprawiły, iż zielonogórzanie tracili tylko jeden punkt – 29:30. Na to zareagował trener Wojciech Kamiński, biorąc timeout. Po przerwie na żądanie punkty zdobył jednak Adam Hrycaniuk i było 31:30 dla gości. Niestety, Stelmet nadal miał poważne problemy ze stratami – błąd Przemysława Zamojskiego i kontra 3 na 0 Rosy doprowadziła do ponownego liderowania gospodarzy 34:31. Na sam koniec pierwszej połowy to Rosa jednak popełniła kilka szkolnych błędów i dzięki buzzer-beaterowi Russella Robinsona Stelmet prowadził 35:34.
Quinton Hosley (fot. Aleksandra Krystians)
Po przerwie od razu punkty zdobył mało aktywny wcześniej Aaron Cel. Rosa jednak nie próżnowała i szybko odpowiedziała. Po punktach Kima Adamsa gospodarze wyszli na prowadzenie 40:38. Przewaga powiększała się, głównie za sprawą fatalnej gry Stelmetu. Do drugiej części kwarty zielonogórzanie zdobyli jedynie.. 3 punkty. W pewnym momencie obie strony poderwały się do walki, jednak i tak ciągle prowadzenie utrzymywała drużyna z Mazowsza – Rosa prowadziła 49:45.
Ostatnią część meczu energiczniej chcieli rozpocząć goście, lecz skuteczna gra Rosy im to znacznie utrudniła. Gdy po rzutach wolnych Michała Sokołowskiego zrobiło się 58:53, coach Filipovski poprosił o przerwę. Gra jego podopiecznych nadal pozostawiała wiele do życzenia. Światło nadziei drużynie z Winnego Grodu dawał Hosley, który podał idealnie w tempo piłkę do Robinsona, a ten trafił za trzy na 58:56. Kilkadziesiąt sekund później kolejną trójkę dołożył Koszarek i Stelmet w końcu wyszedł na prowadzenie – 59:58. Od tego momentu Rosa zaczęła popełniać błędy, których próżno było wypatrywać we wcześniejszych fragmentach spotkania. Festiwal rzutów wolnych dał Stelmetowi czteropunktową przewagę – 62:58. Gospodarzom całkowicie spadła skuteczność, czego nie można było powiedzieć o zielonogórzanach – koronkowa akcja drużynowa na obwodzie i punkty Hosleya dały gościom prowadzenie aż 67:58. Nerwy trwały do ostatnich sekund, jednak Stelmet nie dawał sobie wydrzeć uzyskanej w końcówce przewagi.
Zielonogórzanie wygrywają spotkanie 72:65, co oznacza awans do finału ligi. Liderem w ostatnim meczu – fenomenalny Hosley. Nowojorczyk zdobył 22 punkty, dokładając 8 zbiórek i 3 asysty. Oby T2 utrzymał taką formę w finałach…
Rosa Radom – Stelmet Zielona Góra 65:72 (18:16, 16:19, 15:10, 16:27)
Rosa: Sokołowski 15, Gibson 12, Taylor 8, Turek 8, Szymkiewicz 5, Mirković 5, Adams 4, Majewski 3, Witka 3, Jeszke 2, Zalewski 0
Stelmet: Hosley 22, Koszarek 14, Robinson 9, Hrycaniuk 9, Zamojski 9, Cel 4, Lalić 4, Troutman 1, Chanas 0