Nadszedł czas spotkania ostatecznego, od którego zależeć będzie przyszłość zielonogórskiego klubu. Zastal w poniedziałek zmierzy się w piątym, półfinałowym pojedynku ze Stalą Ostrów Wlkp. . Stawka spotkania – największa z możliwych. Zwycięzca wchodzi do finału, zaś przegranego czeka gorzka pigułka do przełknięcia. Zielonogórzanie potrzebują kibicowskiego wsparcia!
Po dwóch wygranych na własnym parkiecie Zastal doznał dwóch (niestety) bolesnych porażek na wyjeździe. Wizja Artura Gronka nie wypaliła i nawet eksperymentalna pierwsza piątka z Game3 nie pomogła pokonać Stalówkę. Z kolei podopieczni Emila Rajkovicia mimo braku Łukasza Majewskiego grają znakomicie. Skład, doskonale zbilansowany, zawsze stwarza możliwość dobrej i płynnej zmiany. Do tego są zawodnicy, którzy potrafią zaskoczyć w tak ważnych momentach jak półfinał (Robert Tomaszek, Mateusz Kostrzewski). Szczególnie „Kostek” wykonuje świetną pracę przeciwko zielonogórskiej obronie, wielokrotnie przełamując defensywę i efektownie kończąc akcje. Niemal niezauważalna stała się słabsza od czasu kontuzji dyspozycja Shawna Kinga, a z meczu na mecz formę godną europejskich pucharów pokazuje Marc Carter. Najgroźniejszy jest jednak Aaron Johnson – mierzący zaledwie 173 centymetry rozgrywający jest nie do zatrzymania…
Co mogą zrobić zielonogórzanie? Na pewno wielka odpowiedzialność spoczywa na Łukaszu Koszarku, Thomasie Kelatim i Vlado Dragiceviciu. To trio napędza cały zespół i jakby nie patrzeć decyduje o obrazie spotkania. Wszyscy czekają również na przebudzenie Nemanji Djurisicia i porządne granie ze strony Jamesa Florence’a czy Przemysława Zamojskiego.
Zresztą, nie ma co gadać. W poniedziałek wszyscy na zielono pojawiamy się w Hali CRS i trzymamy kciuki za Zastal. Trzeba zagrać najlepiej w tym sezonie i tyle.
Godzina 17:45, CRS!