Choć taka porażka jak wczoraj z Uniksem zawsze boli, Mateusz Ponitka jest nastawiony pozytywnie do kolejnego spotkania z Kazaniem. Co jeszcze mówił najlepszy zawodnik środowego pojedynku?
Ponitka przede wszystkim podkreślał dobrą postawę zielonogórzan w pierwszej połowie oraz (mimo wszystko) niezły rezultat, jaki udało się osiągnąć. – To jest tak, jak powiedział nam trener – jesteśmy dopiero po pierwszej połowie. Zagraliśmy jednak naprawdę niezłe zawody. Okej – zdarzyło się kilka nieprzemyślanych decyzji i błędów, aczkolwiek cztery punkty to nie jest duża zaliczka dla Uniksu. Gorzej, gdyby np. Barcelona przyjechała teraz tutaj i zrobiła nam -30. Jesteśmy pozytywnie nastawieni na rewanż, jedziemy do Kazania walczyć i mam nadzieję, że damy z siebie wszystko – tak, jak ma to miejsce we wszystkich naszych wyjazdowych meczach Eurocupu – śmiało stwierdził Ponitka. Lider zespołu pokazał, że jego słowa należy brać na poważnie – w całym spotkaniu zdobył aż 21 punktów.
Ponitce z bólem przyznawał, że Uniks odzyskał swój rytm po mocnym początku Zastalu i zaczął w konsekwencji dominać. – To było pewne, że zaczniemy mocno. Oni trochę nas chyba zlekceważyli – nie spodziewali się takiego ataku. Było jednak widać, że z minuty na minutę łapali swój rytm. My z kolei mieliśmy swoje przestoje… Trudno grać z takim zespołem kosz za kosz.
Nie udało by się gościom, gdyby nie świetna postawa liderów – Keitha Langforda i Quino Coloma. – W drugiej połowie uruchomił się Langford i to on oraz Colom ciągnęli zespół do zwycięstwa.
Szansa na rewanż już w przyszłą środę w Kazaniu. Zastal musi wygrać przynajmniej pięcioma punktami, by myśleć o awansie.