Jednym z lepiej spisujących się wczoraj zielonogórskich koszykarzy był Marcin Sroka. Skrzydłowy Stelmetu zdobył 12 punktów, a także zebrał pięć piłek. Po porażce z Asseco Prokomem Gdynia skomentował to spotkanie.
Marcin Sroka walczył jak zawsze (fot. Aleksandra Krystians)
W zeszłym roku drugie miejsce w Pucharze Polski, a w tym roku nie ma już szans na jakiekolwiek miejsce, ale płaczu chyba nie będzie.
Marcin Sroka: Płaczu na pewno nie będzie, ale bardzo chcieliśmy awansować do tego finału. Niestety nie udało się. Drużyna Asseco okazała się dzisiaj silniejsza. Przed nami jeszcze dwa ostatnie mecze pucharowe w Europie i najważniejsza część sezonu, czyli szóstki, play-off i walka o mistrzostwo.
Zmęczenie było dzisiaj kluczowym czynnikiem do tej porażki?
Kluczowym na pewno nie. Faktycznie jesteśmy zmęczeni, ale taki jest nas zawód i to nie może być powodem naszych przegranych spotkań. Myślę, że każda drużyna, która gra w pucharach jest zmęczona i nie możemy liczyć, że ktoś nam odpuści. Teraz musimy podnieść głowy do góry i walczyć dalej.
Co pokazali zawodnicy Asseco Prokomu Gdyni po odejściu Jerela Blassingame’a?
Nie grają już tak szybko, jak to było za czasów Jerela. Natomiast grają bardziej poukładaną koszykówkę i to jest pozytywne w ich drużynie, bo wcześniej nie było tego widać.
To poukładanie w grze Prokomu zadecydowało w tym meczu?
Nie szukajmy na razie przyczyny tej porażki. Myślę, że jak na spokojnie przeanalizujemy całe spotkanie to będziemy mogli więcej na ten temat powiedzieć, a tak na gorąco to trudno to skomentować, ale myślę, że zadecydowało wiele czynników.
Rozmawiał: Paweł Mytlewski, Radio ESKA Zielona Góra