Zastal potrzebował dogrywki i ogromnej wojny nerwów, by pokonać wicemistrza Polski. Rosa Radom postawiła się gościom, jednak mimo świetnego powrotu w ostatniej kwarcie, nie zdołała wygrać. Zwycięstwo 66:65 dalej utrzymuje Zastal na drugim miejscu w ligowej tabeli.
Zastalowcy bardzo intensywnie rozpoczęli niedzielne spotkanie. Obrona mistrzów Polski ograniczała możliwości Rosy, która grała na skuteczności w okolicy 20%. Sporo problemów mieli radomianie z przewinieniami, po których goście zdobywali dodatkowe punkty. Akcja 2+1 Vlado Dragicevicia wysunęła Zastal na 10:2. Wówczas jednak zielonogórzanie przestali punktować, a gospodarze nadrabiali – po punktach Darnella Jacksona było 12:9. Zmiany poczynione w drużynie Zastalu pomogły i po pierwszej kwarcie było 17:11.
Druga kwarta miała dwa oblicza. Początkowo żaden z zespołów nie spisywał się dobrze – rzuty nie znajdywały drogi do kosza i trwało to aż trzy minuty. Później jednak trzy trójki Rosy i zacieśniona obrona wicemistrzów Polski doprowadziła do niemalże zrównania obu drużyn (26:25). Dopiero przebudzenie Armani Moore’a i jego pięć punktów z rzędu uspokoiły sytuację (31:25), a swoje dorzucił też James Florence. Wydawało się, że osiem „oczek” różnicy uda się dotrzymać do końca, jednak w ostatniej sekundzie Damian Jeszke trafił za trzy (33:28).
Po przerwie Zastal ruszył do zdecydowanego ataku. Szybkie odskoczenie na ponad 10 punktów (43:32) zaskoczyło radomian, którzy w dalszym ciągu spisywali się przeciętnie. Jednakże niefrasobliwość i straty po stronie gości pozwoliły Rosie nadrobić. Punkty Garego Bella i 40:47 zmusiło coacha Gronka do interwencji. Młody szkoleniowiec poradził sobie z kłopotem i dzięki temu mistrzowie mogli dalej cieszyć się dwucyfrową przewagą (52:42).
Niestety, ostatnią część zainicjował kryzys Zastalu. Radomianie zaliczyli serię 10:2 i niemal do zera zniwelowali swoje straty (52:53). Później zaś obie drużyny grały kosz za kosz. Bardzo ważny rzut Dragicevicia na 60:58 półtorej minuty przed końcem stawiało gości w lepszej sytuacji. Gary Bell wyrównał jednak i w ostatnich 30 sekundach nikt nie zdołał zdobyć punktów. Dogrywka!
Po stronie Zastalu było gorąco. Na ławce zawodnicy nie omieszkali kilkukrotnie wyrażać względem siebie wzajemnych pretensji. Nie pomagało to drużynie, która grała drugą dogrywkę w ciągu tygodnia. Przez trzy minuty dogrywki jedynie Rosa zdobyła punkt. Dopiero trójka Przemysława Zamojskiego obudziła obie strony (64:63). Dramatycznie było na jedną akcję do końca, gdy Dragicević sfaulował Jordana Callahana. Amerykanin trafił oba wolne, ale wtedy do gry wszedł kapitan Łukasz Koszarek. Jego rzut i 66:65 na tablicy było alarmem dla Kamińskiego. Timeout dla Rosy i rozrysowanie ostatniej akcji na zwycięstwo…
Robert Witka miał rzut na zwycięstwo, jednak weteran parkietów chybił. Zastal wygrał 66:65 i dowiózł trudne zwycięstwo do końca..
Rosa Radom – Stelmet BC Zielona Góra 65:66 (11:17, 17:16, 14:19, 18:8, d. 5:6)
Rosa: Callahan 18, Bell 13, Sokołowski 12 (12 zb), Jackson 10, Jeszke 6, Adams 3, Witka 3, Szymkiewicz 0, Zyskowski 0
Stelmet: Dragicević 12 (10 zb), Zamojski 9, Hrycaniuk 9, Kelati 8, Florence 8, Vaguhn 7, Moore 5, Koszarek 4, Gruszecki 4