Jednym z najbardziej wyróżniających się graczy Cajasol Sevilla był Joan Sastre. Przeciwko Stelmetowi zdobył 15 oczek, trzykrotnie trafiając za trzy. Co miał do powiedzenia tuż po zakończeniu spotkania?
Joan Sastre próbuje zatrzymać Waltera Hodge’a (fot. Aleksandra Krystians)
Przed meczem mówiło się, że Cajasol Sevilla to ekipa o klasę mocniejsza od Stelmetu. Tego jednak nie było widać na parkiecie?
Joan Sastre: No tak, chociaż pierwszą połowę zagraliśmy całkiem dobrze. Później inicjatywę przejął Stelmet. Zaczęli trafiać ważne rzuty, a my nieco odpuściliśmy. Nasza reakcja na ich nacisk była za słaba. W najtrudniejszych momentach nie mogliśmy z siebie wykrzesać energii.
A można powiedzieć, że nieco zlekceważyliście Zieloną Górę?
Nie. My nigdy nie jesteśmy zrelaksowani przed meczem i nigdy nie myślimy, że nasz przeciwnik jest od nas słabszy. Stelmet grał u siebie, a poza tym my wiedzieliśmy, że ten zespół posiada dobrych graczy w składzie. Akurat nam udowodnili że są mocni i w pełni zasłużyli na to zwycięstwo.
To co było przyczyną waszej porażki?
Zielonogórzanie grali na sto procent swoich możliwości przez cały mecz. My po świetnej pierwszej połowie trochę zwolniliśmy i nie potrafiliśmy już grać z tak dużą intensywnością jak oni. To był gwóźdź do naszej trumny.
W meczu popisałeś się wieloma celnymi rzutami z dystansu.
To dzięki zespołowej grze. Dobrze dzieliliśmy piłkę i przerzucaliśmy grę z jednej strony boiska na drugą. Dzięki temu znajdowaliśmy sporo otwartych pozycji do rzutów. A to przełożyło się na niezłą skuteczność w rzutach za trzy punkty.
Mówi się, że Walter Hodge i Quinton Hosley to absolutni liderzy naszego zespołu. My jednak jesteśmy zaskoczeni znakomitym występem Dejana Borovnjaka. Was też zadziwiła jego postawa?
To jasne, że liderami są Hosley i Hodge. Grają świetną koszykówkę. Występ Dejana nas jednak nie zdziwił. Znaliśmy go z naszej ligi ACB w Hiszpanii. Graliśmy przeciwko drużynom w których on występował. Zawsze grał bardzo umiejętnie, fizycznie i twardo. Dla tego dzisiejsza dyspozycja Borovnjaka nie była dla nas niespodzianką. Próbowaliśmy go powstrzymać, ale nie udało się. Chodzi tu szczególnie o zbiórki i pick’n’rolle.
Rozmawiał: Paweł Mytlewski, Radio ESKA Zielona Góra