Przez ostatnie cztery miesiące oglądaliśmy Stelmet nie tylko w polskiej lidze, ale także w rozgrywkach Eurocup. Na temat tych rozgrywek rozmawialismy z menadżerem zielonogórskiego zespołu Piotrem Zaradnym, który podsumował te występy nie tylko pod względem sportowym, ale także organizacyjnym.
Na zdjęciu Piotr Zaradny, obok Tomasz Jankowski (fot. Aleksandra Krystians)
Skończyła się już przygoda Stelmetu w Eurocup. Jak Pan może podsumować udział zielonogórskiego zespołu w tych rozgrywkach?
Piotr Zaradny: Od strony organizacyjnej było to niesamowite doświadczenie. Poza tym te rozgrywki dostarczyły kibicom wspaniałych widowisk i chwil wielkiej radości. Stelmet sprawił nam parę niespodzianek, jak na przykład zwycięstwo w Sewilli czy w Kazaniu. Także myślę, że ocena może być tylko i wyłącznie pozytywna, zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym.
Cofnijmy się jednak do samego początku. Jak klub zareagował na zaproszenie Stelmetu do tych rozgrywek? Była radość, a może strach i niepokój?
Przede wszystkim była to dla nas ogromna niespodzianka. Czuliśmy, że nasza ciężka praca została nagrodzona. Mam tu na myśli naszą organizację w klubie i wynik sportowe jakie zawodnicy osiągali na parkiecie. Po tej informacji panowała u nas wielka radość i gotowość do podjęcia wyzwania.
Jakie były Pana pierwsze odczucia, po tym jak poznał Pan w Barcelonie pierwszych przeciwników Stelmetu?
Pierwsza myśl, to logistyka, jak rozwiążemy wiele spraw dotyczących na przykład transportów. Oczywiście zawsze mogliśmy trafić lepiej, ale i tak nie trafiliśmy najgorzej. Ateny, a w szczególności Kazań to były dalekie podróże. Na szczęście wiedziałem, że połączenia lotnicze są nie najgorsze. Poza tym to była ogromna radość, że zagramy przeciwko tak uznanym w Europie drużynom. Przecież Uniks Kazań jeszcze rok temu odpadł w ćwierćfinale Euroligi przegrywając z Barceloną. Chyba każdy był zadowolony, że taki zespół przyjedzie do Zielonej Góry.
Ile osób było zaangażowanych w organizację spotkania, gdy do Zielonej Góry przyjeżdżała europejska drużyna? Ile czasu było potrzebne na przygotowanie takiego meczu?
Jak przy każdym meczu, tak i w Eurocupie zaangażowany bał cały klub i każda osoba była pomocna. Na początku musieliśmy się zapoznać ze słynną encyklopedią. 250 stron między innymi z takimi informacjami jak regulacje dotyczące mediów, zasady rozgrywania meczów, jak powinna być zorganizowana szatnia i wiele innych ważnych spraw. Zapoznaliśmy się z tym w pełni i zabraliśmy się do pracy. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy już w tym rutyniarzami, ale według wytycznych realizowaliśmy w pełni nasze zadania.
Ze strony mediów i kibiców zawsze wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Czy mimo tej świetnej organizacji, zdarzały się jakieś wpadki, nieplanowane sytuacje?
Było parę sytuacji nie do końca związanych z samym meczem. Te zdarzenia nie były zależne od nas, mam tu na myśli na przykład opóźnienie samolotów. Na szczęście nie było to nic wielkiego . Organizacyjnie zawsze wszystko było dopięte na ostatni guzik, pracował nad tym cały sztab ludzi w klubie i nie było żadnych niespodzianek. Najlepszym podsumowaniem jest to, że gdy po pierwszej rundzie dostaliśmy wykaz klubów, do których są jakieś zastrzeżenia i które otrzymały kary, to nas tam nie było, a występowały tam bardziej renomowane marki z całej Europy. To naprawdę cieszy i jest nam bardzo miło, że zostaliśmy tak pozytywnie ocenieni w Europie. W przyszłym tygodniu dostaniemy drugi taki wykaz i mam nadzieję, że po drugiej rundzie będzie podobnie.
A na ten moment jak Pan może podsumować drugą rundę, TOP 16 Eurocup?
Tak samo, jak na początku. Mieliśmy te same wytyczne, zadania i obowiązki. Myślę, że wszystko przebiegało bez zarzutów.
Oprócz meczów w hali CRS, zespół ma za sobą dalekie podróże. Co, w przypadku spotkań wyjazdowych, zapewniali przeciwnicy, a za co odpowiedzialny był zielonogórski klub?
We wszystkich europejskich rozgrywkach jest taka specyfika, niepisana zasada, że drużyny wymieniają się tymi zadaniami, jak odbiór z lotniska, dojazd do hotelu, autobus na halę. Czasami także gospodarze zapewniają tej drugiej drużynie hotel, ale to już różnie bywa. W naszym przypadku, pomijając Lokomotiv i Spartak, mieliśmy podpisane umowy, że my organizowaliśmy nocleg ekipie przyjezdnej, a oni nam się tym odpłacali. Natomiast za podróże samolotami zawsze my byliśmy odpowiedzialni i od nas zależało jakimi liniami i z jakiego miasta do jakiego wybierzemy trasę.
Jaka atmosfera panowała w zielonogórskim zespole podczas dalekich podróży?
Drużyna była zjednoczona, jak zawsze. Wszyscy mieli uczucie, że uczestniczą w czymś wyjątkowym i to pomagało utrzymać bardzo dobrą atmosferę przez cały czas.
Patrząc tylko na aspekty sportowe, to jest w Pan w pełni usatysfakcjonowany wynikami Stelmetu, czy jednak czegoś Pana zdaniem zabrakło?
Zawsze chciałoby się powiedzieć, że mogło być lepiej i po cichu liczyliśmy na więcej. W Eurocupie są naprawdę silne i ogromne kluby. Osiągnęliśmy naprawdę dużo awansując do drugiej rundy i ciężko byłoby oczekiwać jeszcze więcej od naszej drużyny. To czego dokonaliśmy to jest wspaniały sukces i chwała im za to.
Która porażka zabolała Pana najbardziej, a które zwycięstwo najbardziej ucieszyło?
Każde zwycięstwo na takim poziomie bardzo nas cieszy, ale jednym z tych bardziej niesamowitych było pokonanie na wyjeździe Uniks Kazań. Jeżeli chodzi o porażki, to nigdy nie lubimy przegrywać, a już w szczególności na własnym parkiecie. Każdy przegrany mecz trochę bolał, ale trzeba pamiętać, że przegrywaliśmy tylko z wielkimi firmami.
Są Pana zdaniem jakieś wady, czy jedynie zalety, tego, że Stelmet wystartował w rozgrywkach Eurocup?
Skupmy się tylko na pozytywnych stronach. Oczywiście udział w tych rozgrywkach był dużym wyzwaniem finansowym dla klubu, ale wolę mówić o zaletach, których jest naprawdę dużo. Ogromne doświadczenie na przyszłość i emocje jakich nam dostarczyły te mecze, to tylko część z nich i na tym poprzestańmy.
Co najbardziej utkwi Panu w pamięci po tej europejskiej przygodzie?
Na pewno będę pamiętał, że dzięki szansie jaką otrzymaliśmy, zielonogórska, wspaniała publiczność miała okazję zobaczyć wiele wspaniałych klubów i nazwisk, które grały i z pewnością będą grać w Eurolidze.
Eurocup trwa dalej i wchodzi w decydującą fazę. Kto jest Pana faworytem do zdobycia tego pucharu?
Myślę, że nie jestem jedyny, który tak uważa, ale Lokomotiv Kubań Krasnodar masz duże szanse sięgnąć po to trofeum, ponieważ mają bardzo silny i równy skład, który jest gotowy do gry także w Eurolidze.
Dziękuję.
Dziękuję.
Rozmawiała: Agata Zwolak