Na ten dzień czekaliśmy od paru tygodni. Po debiucie w Eurolidze, wreszcie przyszedł czas na zwycięstwo. Stelmet pokonał Montepaschi Sienę 73:65 po emocjonującym spotkaniu. Cieszy nie tylko końcowy rezultat, ale także dobra postawa zielonogórskiej drużyny. Oby tak dalej!
Przed spotkaniem zadawaliśmy sobie wiele pytań na temat szans Stelmetu, a także formy zielonogórskich koszykarzy. Pierwsze minuty w wykonaniu naszych graczy wyglądały naprawdę nieźle. Mecz rozpoczął się od prowadzenia 4:0, a punkty zdobywali Christian Eyenga i Vladimir Dragicević. Także w obronie gospodarze radzili sobie lepiej niż ostatnio, niestety cały czas pozostawiali rywalom zbyt dużo miejsca, do oddawania rzutów, które Sienna w większości wykorzystywała. Szczególnie groźna była na obwodzie, gdzie trafiła trzy „trójki”. W drużynie Montepaschi wyróżniał się Joshua Carter, który zdobył 8 „oczek”. Na koniec kwarty został także odgwizdany faul techniczny na Adamie Hrycaniuku. Dzięki temu pierwsza część pojedynku zakończyła się wynikiem 16:!3 na korzyść gospodarzy.
Pierwsze akcje drugiej kwarty nie wyglądały najlepiej. Gospodarze mieli problemy ze zrozumieniem się na parkiecie i nie dość, że pozwolili sobie na stratę łatwych punktów, to jeszcze sami nie potrafili rozegrać skutecznej akcji w ataku. Na szczęście nie trwało to długo i szybko Stelmet powrócił do lepszej gry. Dwa razy z dystansu trafił Erving Walker, a David Barlow nie mylił się pod tablicą. Jednak cały czas obrona zielonogórzan nie była tak agresywna, jak potrzebna jest w Eurolidze. Goście z Włoch bez problemów potrafili wypracować otwarte pozycje rzutowe, co zamieniali następnie na punkty. Pod koniec kwarty Stelmet rozkręcił się w ataku, gdzie bez problemów punktował przy każdej możliwej okazji. Nie ma co ukrywać, ale taka postawa była dla wszystkich pozytywnym zaskoczeniem. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 35:27. Jedyne co można było w tym momencie powiedzieć, to oby tak dalej!
Niestety pierwsza minuta po przerwie ukazała całkowicie inne oblicze Stelmetu. Gospodarze pozwolili odrobić przeciwnikom praktycznie wszystkie straty. O wzięcie czasu zmuszony był wściekły Mihailo Uvalin. Ta krótka przerwa dobrze wpłynęła na nasz zespół, jednak to nie była już ta sama gra, co przed przerwą. Słabsze momenty były przeplatane tymi lepszymi, na szczęście, cały czas to zielonogórska ekipa miała minimalną przewagę. Montepaschi szybko złapało pięć przewinień, więc oglądaliśmy wiele rzutów osobistych. Na szczęście, zdecydowana większość kończyła się zdobyczą punktową gospodarzy. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 49:44 i pewne było, że zaraz czekają nas emocje na najwyższym poziomie.
Coraz bardziej nerwową atmosferę dało się odczuć także na parkiecie, gdzie obydwie ekipy chcąc zagrać jak najlepiej, popełniały niepotrzebne błędy. W ważnych momentach, dwa razy zza linii 6,75m trafił Łukasz Koszarek i przewaga ponownie urosła. Nasi koszykarze do końca pozostali w pełni skoncentrowani i mimo skutecznych akcji włoskiej drużyny, kontynuowali to na co czekaliśmy od początku sezonu- dobrą, równą, zespołową grę. Chociaż sama końcówka była pełna fauli i rzutów osobistych, to gospodarze do końca nie oddali prowadzenia. Dzięki temu Stelmet odniósł pierwsze zwycięstwo na parkietach Euroligi. Po 40 minutach dobrej koszykówki w hali CRS-u, na tablicy widniał wynik 73:65.
Dziś na naszych oczach zapisała się kolejna historia zielonogórskiego klubu. Po tym jak parę tygodni temu Stelmet zadebiutował w rozgrywkach Euroligi, dziś odniósł pierwsze zwycięstwo. Mało kto wierzył w taki rezultat, po tym jak zielonogórscy koszykarze zostali zmiażdżeni przez Bayern i Unicaję. Trzeba przyznać, że dziś zobaczyliśmy całkiem inny zespół. Przede wszystkim, zafunkcjonowała defensywa. Cieszy także fakt, że Stelmet grał dzisiaj równo przez cały mecz, z wyjątkiem początku trzeciej kwarty, jednak ten przestój w porównaniu z resztą spotkania można wybaczyć. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej i Mistrzowie Polski udowodnią swoją siłę.
Stelmet Zielona Góra – Montepaschi Siena 73:65 (16:13, 19:14, 14:17, 24:21)
Stelmet: Erving Walker 7, David Barlow 7, Kamil Chanas 0, Adam Hrycaniuk 4, Christian Eyenga 13, Vladimir Dragicević 12, Craig Brackins 6, Marcin Sroka 0, Przemysław Zamojski 9, Łukasz Koszarek 15.
Montepaschi: Jeff Viggiano 7, Othello Hunter 2, Taylor Rochestie 11, Josh Carter 16, Tomas Ress 8, Benjamin Ortner 4, Daniel Hackett 12, Kim English 3, Eric Green 2.