Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po pierwszym finałowym spotkaniu, a już dzisiaj czeka nas kolejne starcie Stelmetu z Turowem. Czy tym razem zakończy się zwycięstwem zielonogórzan?Czwartkowe spotkanie doskonale pokazało, jak silny jest zespół ze Zgorzelca i jak czyha na najmniejszy błąd rywala. To właśnie zapędziło podopiecznych Saso Filipovskiego w kozi róg, w którego niestety nie było już wyjścia. Stelmet miał nie jedną sytuację aby przeważyć wynik na swoją korzyść, jednak ilość niecelnych rzutów nie to nie pozwoliła.
Statystyki mówią same za siebie. Zielonogórska ekipa na 63 oddane rzuty, nie trafiła nawet połowy, a zza linii 6,75m wpadło zaledwie siedem z 28 piłek (skuteczność 25%). Trzeba do tego dołożyć jeszcze problemy pod tablicami, gdzie Stelmet zebrał około 10 piłek mniej od gospodarzy.
W dzisiejszym pojedynku bardzo ważne będzie zatrzymanie Mardy Collinsa i Damiana Kuliga, którzy w czwartek robili na parkiecie, co tylko im się podobało. To właśnie ta dwójka miała największy wkład w zwycięstwo Turowa. Nie można jednak zapominać o reszcie graczy, z których każdy inny również może okazać się bardzo groźny. W końcu Turów jest znany z tego, że ma długą ławkę i nie jeden gracz pełnił funkcję lidera na przestrzeni całego sezonu.
Co jeszcze powinien poprawić Stelmet? Poza obroną, która może funkcjonować jeszcze lepiej, i rzutami z dystansu, które kompletnie nie wychodziły naszym graczom, trzeba zwrócić na grę podkoszowych. Adam Hrycaniuk i Jure Lalić mieli w czwartek spore problemy z przewinieniami, przez co obydwoje musieli przedwcześnie opuścić parkiet.
Jak widać elementów do poprawy jest naprawdę sporo. Czy dzień przerwy wystarczył na przeanalizowanie tych błędów i dziś zobaczymy lepszy Stelmet? Przekonamy się niebawem. Początek spotkania numer dwa o godzinie 20.00.