Wczorajszego wieczoru w nowosolskiej hali Elektryk Muszkieterowie dostarczyli niemałych emocji. Drużyna nadal osłabiona nieobecnością Macieja Kucharka i Pawła Jasnosa zmierzyła się z wiceliderem tabeli MKS Drogbruk Kalisz.
Marcin Chodkiewicz (fot. Aleksandra Krystians)
Jak to nas Muszkieterowie przyzwyczaili spotkanie rozpoczął Rafał Rajewicz, zdobywając pierwsze punkty. Kolejno punktowali Radek Trubacz i ponownie Rafał Rajewicz i przy wyniku 6:0 mogłoby się wydawać, że to gospodarze spokojnie będą kroczyć ku kolejnemu zwycięstwu. Goście szybko jednak nas uświadomili o swojej sile, a przede wszystkim o świetnej skuteczności z dystansu, wygrywając pierwszą kwartę 12:22. Przez następne dziesięć minut nasi ulubieńcy próbowali gonić rywali, zbliżając się na kilka punktów, ale kaliszanie nie pozwolili nam zniwelować przewagi do końca pierwszej połowy.Do szatni schodziliśmy przegrywając 30:40.
Po przerwie mieliśmy okazję oglądać równą walkę, punkt za punkt, kosz za kosz, ale to nadal nie pozwoliło Muszkieterom zmniejszyć straty. Dopiero ostatnie regulaminowe dziesięć minut pozwoliło nowosolskim kibicom odzyskać nadzieję na zwycięstwo. Marcin Chodkiewicz, Radosław Trubacz, Nikodem Sirijatowicz, Rafał Rajewicz i Marcel Ponitka – dzięki ich niesamowitej walce drużyna cieszyła się prowadzeniem na kilka sekund przed końcem 4 kwarty. I kiedy wydawać by się mogło, że po raz kolejny Muszkieterowie zwyciężyli, a kibice zaczęli celebrować zwycięstwo sędziowie zaliczają punkty zdobyte przez Michała Sierańskiego. Jest remis, po 72.
Na hali atmosfera zrobiła się naprawdę gorąca, wszyscy obecni fani naszej drużyny byli pewni, że kosz Sierańskiego był zdobyty już po końcowej syrenie, ale decyzja została podjęta – punkty zaliczone, dwie minuty przerwy na złapanie oddechu, wysłuchanie uwag trenera i trzeba jeszcze przez pięć kolejnych minut walczyć o tą wygraną. Wszyscy oglądali na stojąco te ostatnie minuty. Po zawodnikach obu drużyn było już widać zmęczenie. Muszkieterom nie wpadały kolejne rzuty, kiedy Kaliszanie trafili 3 trójki z rzędu, w 4 minucie dogrywki wychodząc na prowadzenie 78:86. Nadziei na zwycięstwo coraz mniej, ale doświadczenie naszego trenera Tadeusza Aleksandrowicza i kapitana zespołu Marcina Chodkiewicza okazały się cennym nabytkiem. Po przerwie na żądanie naszego trenera Marcin Chodkiewicz kończy mecz akcją 3+1+2. Niemożliwe??? A jednak! Chodkiewicz najpierw trafia zza linii 6,75, będąc przy tym faulowany i wykorzystuje rzut osobisty, na tablicy wyników tylko punkt straty 85:86. Piłka dla naszych przeciwników, ci przeprowadzają akcję i wykonują próbę rzutu, próba niecelna. Zbiórka Rafała Rajewicza, podanie do Nikodema, ten sam stara się zdobyć punkty, niestety piłka nie wpada do kosza, ale GRANDE CAPITANO zbiera piłkę, wyprowadza i rzuca! Słyszymy syrenę końcową… i chwila zwątpienia… piłka wpada do kosza! WYGRYWAMY! 87:86 Radość zawodników i kibiców, atmosfera tego meczu bezcenne!
Nasi CHŁOPCY pokonali kolejnego rywala w grupie A i nadal samodzielnie przewodzą w tabeli.
SKM Muszkieterowie Nowa Sól – MKS Drogbruk Kalisz 87:86 (12:22, 18:18, 18:17, 24:15, 15:14)
SKM Muszkieterowie: Marcin Chodkiewicz 25, Radosław Trubacz 13, Mariusz Matczak 2, Adam Stefanowicz 3, Rafał Rajewicz 13, Marcel Ponitka 9, Nikodem Sirijatowicz 22,
MKS Drogbruk: Jakub Szymczak 9, Przemysław Galewski 11, Jakub Kołodziej 3, Łukasz Wojciechowski 21, Marcin Pławucki 3, Artur Mrówczyński 25, Kamil Sierański 10, Tomasz Zyber 4
Po tych wielkich emocjach w Nowej Soli teraz czeka Muszkieterów wyjazdowe spotkanie w Pile 2 listopada, a tydzień później 9 listopada w sobotę o godzinie 15:00 podejmować będziemy zaplecze sopockiego Trefla. Zapraszamy bardzo serdecznie.
relacja za www.skmzastal.pl