Po klęsce w Słupsku mistrzowie Polski, wzmocnieni Vlado Dragiceviciem, wyruszają do Belgii – czeka tam na nich kolejny rywal w Basketball Champions League. Tym razem zmierzymy się z Proximus Spirou Charleroi, teoretycznie najsłabszym zespołem w grupie, ale potrafiącym zaskoczyć najlepszych.
Belgowie póki co nie zachwycają – przegrywali wszystkie dotychczasowe mecze w Lidze Mistrzów. Sytuacja ta uległa zmianie dopiero w zeszłym tygodniu, kiedy na wyjeździe udało im się pokonać Partizan Belgrad, i to wysoko – 84:70. Biorąc pod uwagę wcześniejsze mecze, gdzie najniższa porażka to mecz z Besiktasem, przegrany „zaledwie” 17-stoma punktami, rezultat w Serbii można uznać za sensację. Nie zmienia to jednak znacząco pozycji Belgów – wciąż okupują ostatnie miejsce w grupie i niewiele wskazuje na to, by zmieniło się do końca rozgrywek.
Mimo to należy uważać na zespół z Charleroi. Najniebezpieczniejsi zawodnicy o zaciąg zagraniczny – zagrożenie stwarzają tutaj Brandon Bowman i D.J. Richardson. Swoje dorzucają też Darnell Harris i znany z występów w Enerdze Czarnych Słupsk – Bryan Davis. Uzupełnienie stanowią Belgowie, na czele z Ioannem Iarochevitchem i Alexandrem Libertem. Na rozegraniu jest zaś bardzo doświadczony Niels Marnegrave.
Mecz ze Spirou powinien należeć do Zastalu. Biorąc pod uwagę sytuację w klubie i gorącą atmosferę wokół Artura Gronka, drużyna musi wziąć się w garść i pokazać, że przegrana w Słupsku to wypadek przy pracy.
Mecz ze Spirou Charleroi już w środę o 20:30!