Mimo że mistrzowie Polski walczyli, Partizan Belgrad okazał się być mocniejszy na swoim terenie. Rzut na 10 sekund do końca zapewnił Serbom wygraną 58:56.
Pierwsze minuty nie były imponujące po stronie mistrzów Polski – Serbowie skutecznie rozbijali ofensywę zielonogórzan, a spore problemy miał od samego początku Julian Vaughn. Partizan całkowicie dominował na deskach – gospodarze w jednej akcji zebrali aż pięć piłek w ataku (3:0). Przełamanie nastąpiło dzięki trójce Karola Gruszeckiego po dobrej akcji zespołowej. Świetnie prezentował się też Armani Moore, który wystąpił w pierwszej piątce – jego blok w czwartej minucie gry pretendował do najlepszej akcji spotkania. W zdobywanie punktów podłączył się James Florence, dzięki czemu Zastal wyszedł na prowadzenie 9:5. Serbowie byli znacznie mniej mobilni od gości, dzięki czemu szybkie ręce Florence’a i Moore’a naprawiały błędy w defensywie. Partizan nie odpuszczał i wyrównał (14:14). Oba zespoły trafiły jeszcze po jednym rzucie z dystansu i na krótką przerwę wynik wynosił 17:17.
W drugiej kwarcie świetnie w grę weszli Przemysław Zamojski i Nemanja Djurisić, wyprowadzając gości na 22:19. Niestety dwie nieprzemyślane straty i kontratak Partizanu doprowadził do stanu 24:22. Artur Gronek poprosił o timeout. Zamojski, po dobrym początku, popełniał błędy, szczególnie przy ataku pozycyjnym. Partizan zaś uciekał – po rzutach wolnych Franka Robinsona prowadzenie wzrosło do 29:22. Zielonogórzanie byli bezradni przy kolejnych akcjach konstruowanych przez gospodarzy – trener Gronek wziął drugi czas przy stanie 33:25. W końcu interwencja szkoleniowca przyniosła skutki – punktował Igor Zajcew i Florence, dochodząc do rywala na trzy punkty (35:32). Takim wynikiem zakończyła się ostatecznie pierwsza połowa.
Po przerwie ponownie gospodarze nadawali tempo gry – przytłoczyli Zastal silnym pressingiem i dobrym zastawieniem tablicy (39:32). Tytaniczną pracę wykonywali jednak Gruszecki, Djurisić i Łukasz Koszarek. Trójka z kontry tego ostatniego doprowadziła do remisu 39:39 – trener Dzikić wziął przerwę na żądanie. Partizan łatwo dał sobie wytrącić prowadzenie.
Zdekoncentrowani gospodarze z trudem konstruowali swoje akcje ofensywne. Po raz kolejny świetnie pracowali w obronie niscy zawodnicy Zastalu, przechwytując kilka piłek od dużo wolniejszych rywali. Mimo fizycznej przewagi Serbów, udawało się ich kontrolować znacznie większą dynamiką gry. Po rzutach wolnych Florence’a było już 45:41 dla mistrzów Polski – gospodarze nie zdołali przełamać Zastalu i polska drużyna przed ostatnią częścią meczu miała czteropunktową zaliczkę.
Od razu po wejściu na parkiet Partizan rzucił się do bardzo agresywnego pressingu. Zielonogórzanie z niemałymi trudnościami przebijali się przez pole przeciwnika – szybko złapali pięć przewinień, co było sporym problemem, gdy na zegarze pozostawało jeszcze sześć minut gry. Do tego podwojenia na połowie przeciwnika ze strony Partizanu… Gospodarze wyszli na 46:45, przez co Artur Gronek musiał interweniować.
Po ponad pięciu minutach bez punktów ciężar gry wziął na siebie Koszarek (48:46), lecz zdobycz jednego gracza to zdecydowanie za mało w końcówce meczu. Za kapitanem poszedł Florence, trafiając dwie trójki z rzędu (54:50). Jednak po stronie Partizanu świetnie radzili sobie Velicković oraz Dorde Majstorović, którzy wyrównali stan gry. Gdy Branislav Ratkovica trawił oba wolne, gospodarze mieli dwa punkty przewagi na pół minuty do końca. Wspaniała akcja alley-oop dla Djurisicia doprowadziła do remisu. Niestety, zagranie pod kosz gospodarzy na 10 sekund przed syreną końcową dało prowadzenie Partizanowi 58:56. Szansę miał jeszcze Florence, ale przekroczył linię końcową.
Zastal przegrał, choć wygrała była w zasięgu. Szkoda, bo szansa była realna. Bardzo realna…
Partizan NIS Belgrad – Stelmet BC Zielona Góra 58:56 (17:17, 18:15, 6:11, 17:11)
Partizan: Velicković 15, Bircević 7, Ratkovica 7, Marinković 7, Robinson 6, Hatcher 6, Majstorović 4, Luković 3, Vrabac 2, Karahodzić 1
Stelmet: Florence 16, Gruszecki 8, Koszarek 8, Zajcew 6, Djurisić 6, Moore 4, Zamojski 3, Kelati 3, Hrycaniuk 2, Vaughn 0