Belgijski zespół dosłownie rozstrzelał mistrzów Polski – Spirou Charleroi trafiło aż 16 trójek i całkowicie zdominowało Stelmet w tym elemencie. Mistrzowie Polski przegrali 69:86 i mocno skomplikowali swoją sytuację…
Pod punktów rozpoczęli gospodarze, lecz dopiero po dwóch minutach gry – z dystansu trafił Niels Marnegrave. Goście z Zielonej Góry szybko odpowiadali, głównie za sprawą gry Armani Moore’a i Karola Gruszeckiego (6:5). Zastal ciężar gry przerzucał w strefę podkoszową – wszystkie zdobywane punkty były następstwem rzutów z pomalowanego lub wjazdów pod kosz. Po zdobyczy Juliana Vaughna Stelmet prowadził już 12:9. Spirou miało jednak znacznie więcej szczęścia zza łuku – dzięki trafieniom za trzy Belgowie trzymali się blisko mistrzów Polski. Choć prowadziliśmy już 22:17, Belgowie zdołali zniwelować różnicę co dwóch punktów (22:20). Tak też zakończyła się pierwsza kwarta.
W kolejnej odsłonie szybko na listę strzelców wpisał się Igor Zajcew, trafiając trójkę. Zaś chwilę później Belgowie popełnili stratę i polski zespół prowadził już 29:20. W międzyczasie w barwach Zastalu po raz pierwszy pojawił się Vladimir Dragicević. Choć Spirou doszedł Polaków na cztery punkty (29:25), jednak na parkiecie był niezawodny ostatnio Przemysław Zamojski – jego rzut z dystansu uspokoił sytuację (32:25). Po drugiej stronie nie próżnowano – siódma trójka Charleroi na 31:34 skłoniła Artura Gronka do wzięcia timeoutu…
Niesamowite wejście w grę D.J. Richardsona przyniosło po trzech minutach pościgu prowadzenie gospodarzom (36:35). Sztab Zastalu poprosił o kolejną przerwę – goście przestali punktować z gry, co błyskawicznie wykorzystało Spirou. Przełamanie po raz kolejny nastąpiło dzięki Zamojskiemu i jego trójce. Pierwsze punkty zdobył dodatkowo Dragicević, odznaczając się akcją 2+1. Niestety, błędy wciąż się powtarzały – faul na Richardsonie przy rzucie za trzy punkty dał Belgom akcję 3+1 i okazję do wyrównania (40:40), a pół minuty później – objęcie prowadzenia (43:40). Przewaga Spirou rosła, co niepokoiło wszystkich obserwujących ten mecz. 47:41 – przy takim rezultacie do przerwy nie można było czuć się zadowolonym.
Zastal rzucił się do odrabiania strat. Punkty Vaughna i Gruszeckiego przybliżyły gości na trzy „oczka” (49:46). Było już naprawdę blisko, kiedy to Spirou po raz kolejny uciekło, i to aż na siedem punktów (56:49). Zielonogórzanie szybko wyczerpali też limit fauli, dając Belgom szansę do łatwych zdobyczy już od połowy kwarty. Skutecznie powstrzymało to agresywność Zastalu, który nie nadrabiał już tak, jak na początku tej części. Po drugiej stronie byli szarżujący Belgowie, którzy tę część zakończyli aż 11-punktowym prowadzeniem 65:54.
W ostatniej części Spirou dominowało przez niemal całą kwartę. Dopiero w ostatnich minutach goście uaktywnili się – po trójce Moore’a było jedynie 68:73. Biorąc pod uwagę ponad 10-punktową różnicę, był to całkiem dobry wynik. Jednak czas gonił i brakowało okazji do zniwelowania różnicy. Ostatecznie nie udało się dotrzeć do rywala – Zastal przegrał i zredukował szanse na awans do kolejnej fazy. 69:86 – źle, źle, źle…
Spirou Proximus Charleroi – Stelmet BC Zielona Góra 86:69 (20:22, 27:19, 18:13, 21:15)
Spirou: Richardson 23, Bowman 18, Sheperd 13, Marnegrave 9, Harris 8, Iarochevitch 6, Libert 4, Schwartz 3, Kemp 2, Fusek 0, Gauodux 0
Stelmet: Vaughn 13, Djurisić 13, Florence 10, Moore 9, Dragicević 7, Gruszecki 7, Djurisić 4, Koszarek 3, Zajcew 3, Hrycaniuk 0