Pierwsza połowa w wykonaniu mistrzów Polski była bardzo dobra. Wygrywaliśmy zbiórkę i świetnie trafialiśmy z dystansu… Trudno jednak wygrać przy 20 stratach i fatalnych przestojach z drugiej połowy. Besiktas wygrał w Hali CRS aż 66:84 i mocno zmniejszył straty zielonogórzan na awans do playoffów BCL.
Pierwsze minuty meczu były zaskakujące dobre w wykonaniu gospodarzy. Zastalowcy dobrze radzili sobie zarówno w ataku, jak i obronie. Tablice zastawiali Julian Vaughn i Vlado Dragicević, na rozegraniu świetnie czuł się Łukasz Koszarek, zaś za punktowanie zabrali się strzelcy drużyny – Thomas Kelati i Przemysław Zamojski. Po czterech minutach prowadziliśmy aż 10:2 i to Ufuk Sarica prosił o timeout. Było to pierwsze od kilku dobrych tygodni spotkanie, w którym Zastal tak dobrze rozpoczął…
Besiktas dosyć szybko wyrównał (10:10), lecz gospodarze byli bardzo dobrze dysponowani zza łuku – trafiali Koszarek, Kelati i Karol Gruszecki. Nawet wprowadzenie przez Turków krycia strefowego nie zmieniło stanu rzeczy – mistrzowie Polski wygrali pierwszą kwartę 21:15.
Besiktas miał problemy ze zdobywaniem punktów – niemoc gości trwała aż trzy minuty w drugiej kwarcie. Wówczas to Stelmet dominował (26:15). Turcy szybko wyczerpali limit fauli, co dawało Zastalowi taktyczną przewagę nad przeciwnikiem. W połowie tej części drużyna ze Stambułu zaczęła grać na miarę swoich możliwości – odrobili straty, dzięki czemu po dobitce Kyle Weemsa Zastal prowadził jedynie 32:31. Sztab gospodarzy wziął czas, by uporządkować grę. Widoczny był gołym okiem brak Koszarka na parkiecie, który był mocno angażowany przez obrońców Besiktasu.
Na szczęście zmiany, dokonane przez Arura Gronka, poprawiły sytuację – najpewniej czuł się Zamojski, najlepszy dotychczas strzelec Zastalu (43:39). Prowadzenie czterema punktami utrzymało się do końca pierwszej połowy (45:41).
Po przerwie zielonogórzanie zatrzymali się – pojawiały się straty, przegrywanie zbiórki, niepotrzebne przewinienia. Besiktas, dzięki grze liderów – Earla Clarka i Vladimira Stimaca – wyszedł na prowadzenie 50:45. Przez pięć minut Zastal nie zdobył żadnego punktu, natomiast Turcy aż 12. Interweniować musiał coach Gronek.
Tym, który odczarował Zastal i wyprowadził z kryzysu, był James Florence. W ślady playmakera poszedł Gruszecki, dzięki czemu to gospodarze zaliczyli serię 7:2 (52:55). Na tym poprzestali – Besiktas utrzymał się i prowadził 61:55.
Niestety, w decydujących minutach spisywaliśmy się – co tu mówić – słabo. Zapaść drużyny mistrzów Polski trwała ponad trzy minuty, a ten czas Besiktas wykorzystał na jeszcze większą ucieczkę (71:59). Gdy różnica sięgnęła 15 punktów, można było pożegnać się ze zwycięstwem. Przerażała ilość strat Zastalu (20 na trzy minuty do końca!), atak zespołowy praktycznie przestał istnieć w ostatniej kwarcie. W porównaniu z pierwszą połową ostatnie minuty wyglądały co najmniej źle.
Przegraliśmy z Besiktasem w ostatecznym rozrachunku aż 66:84. Awans do play-off Ligi Mistrzów staje się kwestią jedynie matematyczną…
Stelmet BC Zielona Góra – Besiktas Sompo Japan Stambuł 66:84 (21:15, 24:26, 10:20, 11:23)
Stelmet: Gruszecki 13, Zamojski 12, Moore 9, Kelati 8, Koszarek 7, Dragicević 7, Florence 6, Hrycaniuk 2, Vaughn 2
Besiktas: Thompson 19, Stimac 13, Clark 13, Weems 12, Roll 9, Veyseloglu 8, Strawberry 4, Guler 4, Karaman 2, Sipahi 0, Edge 0