Wenecja kojarzy nam się z karnawałem, gondolami, kanałami, ewentualnie postapokaliptyczną wizją Tullio Avoledo. Nie chcemy jednak, aby skojarzyła nam się z porażką, niespełnioną awansem i odpadnięciem z Pucharu Europy. Sposób, aby tego uniknąć jest jeden – Zastal musi zwyciężyć z Umana Reyer!
Wenecjanie zajmują obecnie drugą lokatę – dającą awans. Sytuacja jest jednak napięta – tylko wygrany może liczy na awans. Umana Reyer pokazała już, że walka w weneckim wydaniu toczy się do samego końca – nikt nie zamierza odpuścić. Najlepiej pokazali to w Zielonej Górze, dając gospodarzom srogą lekcję basketu…
Umana, jak mieliśmy okazję się przekonać, jest drużyną zbilansowaną. Skład zapewnia dobrą, szeroką rotację, dzięki czemu na każdej pozycji znajduje się zawodnik mogący realnie zagrozić przeciwnikom. W meczu w Winnym Grodzie zaskoczył m.in. Tomas Ress, rzucając aż trzy trójki. Poza tym, prawie nigdy nie zawodzą liderzy – Philip Goss, Mike Green, Benjamin Ortner czy Josh Owens. Wenecka mieszanka doświadczenia i młodości potrafi zaskoczyć, tak jak zrobiła to w Sankt Petersburgu, omal nie wygrywając z Zenitem.
Zielonogórzanie powtarzali przed meczem jasno i klarownie – to najważniejsze w tej chwili spotkanie dla mistrzów Polski. Cała przyszłość w Europie tego sezonu zależy od wyniku tego jednego pojedynku. Zadania nie ułatwi z pewnością kontuzja Mateusza Ponitki, który ciągle nie uczestniczy w pełnym trybie treningowym. Na większą ilość minut liczy z kolei Szymon Szewczyk, dawny zawodnik Umana Reyer i ulubieniec tamtejszej publiczności.
Jak potoczą się losy Zastalowców w Eurocupie? Dowiemy się już jutro o 20:30….