Osiem punktów, w tym dwie trafione trójki i jak zawsze ofiarna walka o każdą piłkę. Tym razem postawa Marcina Sroki nie wystarczyła do pokonania rywali. Jak gracz Stelmetu ocenił mecz ze Spartakiem?
Fot. Aleksandra Krystians
Jakie nastroje po dzisiejszym spotkaniu?
Marcin Sroka: Na pewno jestem rozczarowany, zły i smutny. Myśleliśmy, że jeśli nawet przegramy to spotkanie to po jakiejś konkretnej walce a tutaj walka była niestety tylko w drugiej połowie.
Spartak grał bardzo mocną koszykówkę, szczególnie w obronie.
Na pewno. Byli bardzo przygotowani na nasze pick and rolle i była to połowa sukcesu, ponieważ po tych naszych nieudanych pick and rollach my mieliśmy stratę a oni szybkie ataki.
Po pierwszej połowie Stelmet przegrywał 20 punktami, ale nie poddaliście się, gdyż ta trzecia kwarta była już zupełnie inna i dobrze zagrana.
Tak jak powiedziałem. Ta pierwsza połowa nie była zagrana z pazurem. W drugiej zagraliśmy lepiej. Myślę, że były momenty, tak z 65-70% drugiej połowy można zapisać na plus. Czegoś zabrakło w tej pierwszej połowie, trudno powiedzieć. Naprawdę mocny przeciwnik, z najwyższej półki europejskiej. My tego się dopiero uczymy.
Czy w takim razie wolno nam powiedzieć, że Spartak St. Petersburg to ekipa poziom wyżej od nas?
Na pewno jeśli chodzi o Europę to tak. Nie oszukujmy się. To druga drużyna ligi rosyjskiej, także o czymś to świadczy.
Dzisiaj Rosjanie narzucili bardzo szybkie tempo. W pewnych momentach było widać, że Stelmet temu tempu nie może dać rady.
Nie zgodzę się, że rywal narzucił szybkie tempo. Myślę, że my pomogliśmy w tym wszystkim, ponieważ nasze szybkie akcje i głupie straty doprowadziły do tego, że oni się rozpędzali i nas przejechali…
Rozmawiał: Paweł Mytlewski, Radio ESKA Zielona Góra