Zespół mistrza Polski kontynuuje wyjazdową serię spotkań. Po minimalnej przegranej w Sassari Zastalowcy wyruszają do Starogardu Gdańskiego, gdzie czeka na nich lokalna Polpharma – drużyna wiecznie niebezpieczna, choć rzadko kiedy występuje jako faworyt. Czy w starogardzkim „blaszaku” zielonogórzanie zrehabilitują się za ostatnie problemy?
Zamieszania wokół klubu było w ostatnich tygodniach zdecydowanie za dużo. Kutnowski walkower, walka do ostatnich sekund w Sassari i ostateczna przegrana – emocji nie brakowało. Niestety, dominowały te negatywne – związane chociażby z internetowymi potyczkami Janusza Jasińskiego z portalem polskikosz.pl czy zamieszanie z publikacjami Jacka Białogłowego na łamach rzg.pl. Kiedy jednak sprawy ostatecznie przycichły, Zastalowcy mogą spokojnie skupić się na kolejnym celu, jakim jest walka o zwycięstwo w trzecim już meczu ligowym.
Starogardzka Polpharma jest doskonale znana w Zielonej Górze. Zespół występuje od lat w koszykarskiej ekstraklasie i niejeden pojedynek wiązał się z emocjami ze strony kibiców Zastalu. Ten sezon Polpharma rozpoczyna z podobnymi oczekiwaniami co rok temu – im wyższa lokata w dolnej części tabeli oraz im więcej zwycięstw we własnej hali, tym większa satysfakcja włodarzy klubu i kibiców. W zespole na stanowisku trenera pozostał legendarny na Kociewiu Mindaugas Budzinauskas. Litewski szkoleniowiec zbudował ciekawy team, stawiając przede wszystkim na doświadczenie – stąd też pozostawienie w drużynie Marcina Fliegera, Michaela Hicksa i Urosa Mirkovicia. W składzie zdecydowano zatrzymać również nieco młodszych, lecz już doświadczonych Szymona Długosza oraz Łukasza Diduszkę. Coach Budzinauskas postawił na dwóch Litwinów – zakontraktowanego rok temu Martynasa Paliukenasa i nowo sprowadzonego, Martynasa Majusa. Dodatkowo pojawił się po roku przerwy świetny strzelec Anthony Miles i inny Amerykanin, Thomas Davis. Z młodych zaś postawiono na Jakuba Schenka z Rosy Radom i Tomasza Krzywdzińskiego.
Póki co Farmaceuci grają w kratkę – na inaugurację zaskoczyli wszystkich, pokonując punktem Anwil Włocławek 83:82 (rzut na zwycięstwo autorstwa Mirkovicia), żeby tydzień później dostać aż 26-ścioma punktami z Turowem (57:83). Mimo to należy obawiać się wiecznie nieprzewidywalnych starogardzian.
Stelmet ma w sobie ogromną siłę, co pokazał nam wszystkim we wtorkowy wieczór. Trzeba jednak przekuć to w kolejny tryumf, bo odciąć się od negatywów ostatnich dni. Mecz z Polpharmą już w sobotę o 18:00. Transmisja na emocje.tv.