Wielkie emocje przyniósł pierwszy mecz Zastalowców w Lidze Mistrzów. Dinamo Sassari wyśmienicie zaczęło, jednak później heroiczną walkę prowadzili goście z Zielonej Góry. Wynik rozstrzygnął się w ostatnich sekundach – bitwę nerwów wygrali ostatecznie gospodarze 70:74.
W pierwszym minutach żadna z drużyn nie mogła zdobyć punktów, mimo że goście z Zielonej Góry aż cztery razy zbierali piłkę w ataku. Wynik otworzył chwilę później Tautvydas Lydeka z Dinamo. Świetnie rozpoczął również Josh Carter, zdobywca sześciu punktów w ciągu półtorej minuty. Minęło niemal pięć minut, a Zastalowcy nie zdobyli żadnego punktu – popełnili za to aż pięć strat i oddali pięć niecelnych rzutów. Sztab musiał reagować…
Dinamo grał tak, jak chciało – trójki, penetracje i atak pozycyjny wychodziły gospodarzom bez większych kłopotów. Złą passę gości przełamał dopiero Julian Vaughn jednym trafionym rzutem wolnym (12:1). Nie zmieniało to jednak fatalnego obrazu gry mistrzów Polski, całkowicie wyłączonych ze skutecznego ataku. Sytuacja poprawiła się po wejściu na parkiet Jamesa Florence’a, lecz strata wciąż pozostawała. Ku szczęściu kibiców Zastalu Florence trafił trójkę w końcówce, dzięki czemu traciliśmy jedynie sześć punktów (15:21), choć było już aż 13.
Druga kwarta rozpoczęła się bardzo udanie dla mistrzów Polski – cztery szybkie punkty pozwoliły na zmniejszenie dystansu do zaledwie dwóch „oczek” (21:19). Dzięki rzutom wolnym Florence’a udało się w końcu doprowadzić do remisu (21:21). W końcu dzięki dobrej zmianie Armani Moore’a wyjście na prowadzenie Stelmetu stało się faktem (23:21). Doprowadziło to sporej nerwowości po stronie gospodarzy – utrata ponad 10-punktowej przewagi na pewno ich nie zadowalała. Mecz zdecydowanie wyrównał się i potrzebny był mocny sygnał po którejś ze stron. Próbował lider Dinamo Dusko Savanović rzutem zza łuku, lecz zielonogórzanie odpowiadali równie skutecznie. Do zdobywania punktów podłączył się Karol Gruszecki, lecz nie zmieniło to sytuacji. Dopiero przechwyty autorstwa Przemysława Zamojskiego i Łukasza Koszarka doprowadziły do stanu 36:32. Niesamowitą serię Zastalu przypieczętował Florence trójką w ostatnich sekundach na stan 39:32. Wygranie kwarty 13-stoma punktami było nie lada wyczynem – zwłaszcza po tak mało zachwycającym początku. Druga połowa zapowiadała się niezwykle ciekawie.
Po przerwie najwidoczniejszy był pełen energii Nemanja Djurisić – równie dobrze poczynał sobie Zamojski. To ta dwójka utrzymywała Stelmet na prowadzeniu (45:35). Niestety, dekoncentracja i błędy w defensywie zmniejszyły przewagę do pięciu „oczek” (40:45) – reagował Artur Gronek. Na niewiele się to zdało, gdyż po timeoucie Włosi kontynuowali serię – dwie trójki gospodarzy dało im ponowny prym (46:45). Uspokojenie gry przyniósł ponownie Zamojski oraz wprowadzony za Gruszeckiego Moore (50:46), lecz gra ponownie wyrównała się i zaostrzyła. Znalazło to odzwierciedlenie w grze Adama Hrycaniuka, który szybko dobrnął do czterech fauli. Błędy zielonogórzan w ostatniej minucie wypaczył szczęśliwie Florence, autor… trójki z ósmego metra! 56:54!
Ostatnie minuty stały pod znakiem walki do upadłego. Lepiej radzili sobie zielonogórzanie, którzy dobrze zachowywali się w obronie. Mimo to różnica była minimalna, nieprzekraczająca trzech punktów. Ważnym momentem był faul i „dach” dla Lydeki w połowie kwarty, dzięki czemu gospodarze stracili podstawowego centra. Mimo to godnie zastępowali go w braniu na siebie ciężaru gry duet Stipcević-Sacchetti, trafiając dwie bardzo ważne trójki (66:64 dla Sassari). O czas poprosił coach Gronek, lecz półtorej minuty później to samo zrobił sztab Dinamo – strata Sacchetiego i punkty Igora Zajcewa doprowadziły do remisu 66:66.
Nerwy dawały się we znaki po obu stronach boiska – błąd 24 sekund Dinamo dawał szansę na nadrobienie dwóch „oczek” straty gościom, ale przestrzelił rzut Zajcew, a kilkanaście sekund później Florence. Zemściło się to na Zastalu – skuteczna akcja Trevora Lacey dawała Sassari przewagę 70:66 na 18 sekund przed końcem. Wojna nerwów trwała – goście faulowali, a Dinamo rzucało wolne. Wszystko było jeszcze możliwe po przechwycie i punktach Djurisicia (5 sekund, 72:70) – Zamojski zdecydował się jednak faulować, pozostawiając zespołowi cztery sekundy po rzutach wolnych Lacey – celnych. Stelmet nie zdołał zrobić nic nowego i niestety, po wielkiej walce w końcówce przegrał 70:74. Było to jednak piękne widowisko – wstydu nie ma!
Dinamo Sassari – Stelmet BC Zielona Góra 74:70 (21:15, 11:24, 22:17, 20:14)
Dinamo: Johnson-Odom 17, Stipcević 15, Lacey 12, Sacchetti 9, Carter 8, Savanović 7, Olaseni 4, Lydeka 2, D’Ercole 0, DeVecchi 0
Stelmet BC: Florence 20, Zamojski 10, Moore 8, Djurisić 8, Koszarek 8, Hrycaniuk 4, Zajcew 4, Gruszecki 3, Vaughn 3, Kelati 2