Ostatnią osobą, z którą udało nam się zamienić parę słów po 4. meczu finałów, był Aaron Cel. Skrzydłowy Stelmetu zdobył wczoraj 15 punktów i miał 7 zbiórek.
Aaron Cel (fot. Aleksandra Krystians)
Francuz z polskim paszportem spokojnie odniósł się do słów pochwały na swój temat: – Nie będę słodzić aż tak. Ważne, że wynik wynosi już 2-2, więc cieszymy się z tego. Myślę, że ten mecz stał pod znakiem twardego i obronnego stylu – a to jest nasz styl gry. Jeżeli będziemy myśleć i marzyć o złocie, to musimy wygrać ten mecz w Zgorzelcu. Turów nie da nam teraz szans, jeżeli nie zagramy na 100 procent.
Cel wyjaśniał również, w jaki sposób sytuacja na parkiecie zmieniała się przez cały mecz: – W pierwszej połowie zaczęliśmy, poza samym początkiem, słabo w ataku. Ja sam pod koszem nie trafiłem wiele razy. Turów z czasem nas przegonił, ale i oni i my dużo błędów popełnialiśmy. Dzięki temu ich przewaga nie była za wysoka. W drugiej połowie więcej trafialiśmy z dystansu i dzięki temu wypracowaliśmy konsekwentnie przewagę.
– To jest koszykówka – jak przychodzi dobry moment, to trzeba go jak najlepiej wykorzystać. Mieliśmy dobrą zagrywkę, która mnie kilka razy otworzyła i wykorzystałem to- mówił skrzydłowy Stelmetu, odnosząc się do fenomenalnej trzeciej kwarty w swoim wykonaniu (3×3 w tym fragmencie). – Turów to bardzo dobry zespół więc nie wypada ich krytykować. Mogę mówić o nas – graliśmy swój styl koszykówki, jak już mówiłem. Do tego doping kibiców nam pomógł. Było dzięki temu super – chwali na sam koniec kibiców.
Cel notuje jak na razie bardzo dobre spotkania, mimo przydarzających się wpadek (tak jak ta na sam koniec drugiego pojedynku w serii). Oby tak dobra dyspozycja tego zawodnika utrzymała się do końca serii.