Po zwycięstwie nad PGE Turowem i wyrównaniu stanu serii do wyniki 2-2 z mediami rozmawiał również sam trener Stelmetu, Saso Filipovski.
Saso Filipovski (fot. Aleksandra Krystians)
– Jestem szczęśliwy, ale wiem, że z drugiej strony to nie znaczy aż tak wiele – mamy wynik 2-2. To, co mnie najbardziej cieszy, to dyspozycja moich zawodników i świetne widowisko – to najlepsze, co może człowiek poczuć. Dużo emocji, kibice również bardzo mocno nam pomogli w odniesieniu tego zwycięstwa – komplementował swoich graczy, ale również i kibiców z Winnego Grodu Słoweniec.
Pytany o to, czy tak dobra dyspozycja związana jest z graniem we własnej hali czy po prostu ze zwyżką, trener zielonogórzan odpowiadał: – Z czasem zobaczymy co i jak. Teraz jest 2-2 w serii – rywalizacja od samego początku jest wyrównana. Wiemy, że musimy po prostu wygrać kolejny mecz w Zgorzelcu. Cieszymy się, że jest 2-2 i teraz czujemy się lepiej. Jest też nieco większa pewność siebie i z tym jedziemy na kolejne spotkanie.
Mimo dwóch zwycięstw, trener Filipovski przestrzega przed zbytnim luzem, ale nie zaprzecza, że jego zespół poczuł się lepiej: – Zawodnicy Turowa są bardzo doświadczeni. Każdy mecz zaczyna się od początku, często nie mając wiele wspólnego z poprzednimi. Oczywiście normalne jest dla nas to, że 2-0 i 2-2 to nie to samo. Teraz jedziemy do Zgorzelca z lepszym samopoczuciem.
– Wiem, że moi zawodnicy walczyli bardzo ciężko i twardo. Pod koszem było wiele piłek, których nie daliśmy Turowowi, ale taka jest koszykówka – podsumował coach zielonogórzan.
Czy dobre samopoczucie i dwa odniesione z rzędu zwycięstwa pozwolą na kolejną wygraną, tym razem na trudnym terenie w Zgorzelcu? To okaże się już w niedzielę.