Dzisiejsze spotkanie nie należało do najciekawszych. Nie było także to jedno z najlepszych spotkań w wykonaniu Stelmetu. Na szczęście jednak Stelmet pokonał beniaminka Tauron Basket Ligi i zanotował dziewiąte zwycięstwo w polskiej ekstraklasie.
Początek spotkania naszej ekipy nie wyglądał najlepiej. Zielonogórzanie mieli problemy ze skuteczną grą. Choć w obronie gospodarze byli agresywni, nie mogli przełożyć tego na grę ofensywną. Pierwszy punkt zdobył z linii rzutów osobistych nasz kapitan, to jednak było za mało, aby mówić o jakimś przełamaniu. Potem jednak na obwodzie obudzili się nasi strzelcy. Quinton Hosley, Łukasz Koszarek i Przemysław Zamojski, dzięki celnym „trójkom” wprowadzili Stelmet na minimalne prowadzenie. Polfarmex, który w tym sezonie już nie raz pokazał, że potrafi pozytywnie zaskoczyć, nie odpuszczał, a wynik był bliski remisu. Ostatecznie po pierwszej, wyrównanej kwarcie, nasz zespół prowadził 18:15.
Druga partia mecz zaczęła się po myśli zielonogórzan. Stelmet powiększył swoją przewagę, niestety po dłuższej chwili do gry wdarło się sporo niepotrzebnych błędów. Goście byli jeszcze w gorszej sytuacji, od początku drugiej kwarty nie mogli się przełamać i przez ponad pięć minut nie zdobyli ani jednego punktu. W końcu, o czas poprosił Jarosław Krysiewicz. Po krótkiej przerwie, na dystansie nie pomylił się Kwamain Mitchell, lider Polfarmexu. Jeden celny rzut wystarczył, aby drużyna z Kutna zaczęła walczyć i stopniowo zmniejszać straty. Zielonogórzanie mieli problemy z dobrą odpowiedzą na grę rywala. Pod koniec kwarty za trzy punkty ponownie trafił Przemysław Zamojski. To jednak było za mało. Przez całą drugą część meczu, nasi koszykarze zaledwie dwukrotnie trafili z gry, a pomogły im mocno rzuty osobiste. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 32:28.
Po przerwie gra obu ekip nadal nie należała do najlepszych. Niewielkie prowadzenie utrzymywał Stelmet, jednak po obu stronach widać było sporo błędów. Gra powoli toczyła się, nie było to najciekawsze widowisko. Najważniejsze było jednak, że gospodarze utrzymywali około 10-punktową przewagę i starali się kontrolować przebieg spotkania. Po trzeciej kwarcie podopieczni Saso Filipovskiego prowadzili 50:37. Ostatnia kwarta tylko utwierdziła nas, że wygra dziś Stelmet. Utrzymywał dwucyfrową przewagę i zaczął grać skuteczniej w ataku. Dopiero w końcówce Polpharmex nieco zbliżył się do gospodarzy. O przerwę prosił jeszcze Saso FIlipovski, ponieważ jego podopieczni za szybko poczuli zwycięstwo. Na szczęście, Polfarmex nie zdołał odrobić strat i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 69:61.
Stelmet w środę rozegra ostatni mecz w rozgrywkach Eurocupu, a już potem będzie mógł się skupić tylko na Tauron Basket Lidze. Dzisiejszy mecz pokazał, że przed zielonogórzanami jeszcze wiele pracy. Miejmy nadzieję, że niedługo zobaczymy progres.
Stelmet Zielona Góra – Polfarmex Kutno 69:61 (18:15, 14:13, 18:9, 19:24)
Stelmet: Quinton Hosley 21, Przemysław Zamojski 16, Chevon Troutman 13, Łukasz Koszarek 10, Aaron Cel 4, Daniel Johnson 2, Adam Hrycaniuk 2, Kamil Zywert 1, Kamil Chanas 0, Maciej Kucharek 0.
Polpharmex: Kwamain Mitchell 19, Kevin Johnson 12, Bartłomiej Wołoszyn 9, Patrik Auda 7, Marcin Malczyk 6, Jacek Jarecki 5, Jakub Dłuski 3, Krzysztof Jakóbczyk 0, Grzegorz Grochowski 0, January Sobczak 0, Michal Batka 0, Mateusz Bartosz 0.