Za nami drugie spotkanie Stelmetu w fazie 1-6. Dziś nasza ekipa, po świetnej grze w pierwszej połowie i niezwykle emocjonującej czwartej kwarcie, pokonała na wyjeździe Energę Czarnych Słupsk 91:81.
Przed spotkaniem, zielonogórscy koszykarze mówili, że bardzo potrzebują zwycięstwa i zrobią wszystko, aby zrehabilitować się za ostatni mecz z Anwilem. Jak powiedzieli, tak zrobili. Przede wszystkim wygrali, a poza tym pokazali także, że potrafią grać agresywnie w obronie i z dobrą skutecznością w ataku.
Początek spotkania pokazał, że łatwo na pewno nie będzie. Gospodarze, po punktach Odeda Brandweina i Yemi Gadri-Nicholsona, rozpoczęli od prowadzenia 4:0. Stelmet nie czekał długo i szybko odrobił straty. Pięć „oczek” z rzędu zdobył Walter Hodge i rozpoczęło się budowanie przewagi. Ekipa Czarnych, która w wielu spotkaniach była bardzo groźna na obwodzie, dzisiaj nie radziła sobie najlepiej, za to Stelmet, który z tym elementem miał ostatnio wiele problemów, prezentował się bardzo dobrze. Dwukrotnie za trzy punkty trafił Marcin Sroka i po trzech minutach spotkania zielonogórzanie mieli już na swoim koncie siedem punktów przewagi. Drużyna ze Słupska próbowała gonić Stelmet, ale po każdej skutecznej akcji, spotykała się z szybką odpowiedzią. Po pierwszej kwarcie, zakończonej celną „trójką” Łukasza Seweryna, zielonogórski zespół prowadził 30:18.
W drugiej części, gracze Stelmetu, dalej prezentowali się bardzo dobrze. Nie pozwalali rywalom odrobić strat, a sami dorzucali wiele cennych punktów. Energa Czarni, w pierwszej połowie nie popisała się najlepszą obroną, przez co zielonogórscy zawodnicy nie mieli większych problemów z oddawaniem wielu celnych rzutów, a dzisiaj trafiał do kosza każdy zawodnik Stelmetu, co jeszcze bardziej utrudniło zadanie słupszczanom. Po pierwszej połowie nasza ekipa prowadziła 51:38.
Po przerwie już tak pięknie nie było. Gospodarze zaczęli coraz częściej trafiać do kosza, a goście wręcz przeciwnie. Na szczęście Czarni nie ustrzegli się błędów i nie udało im się odrobić strat, ponieważ Stelmet chociaż nie grał już tak świetnie jak przed przerwą to nadal dorzucał cenne punkty, a jednym z głównych strzelców w tej kwarcie był Quinton Hosley, który zdobywał punkty z dystansu, spod kosza, a także z linii rzutów osobistych. Ostatecznie, na 10 minut przed końcem spotkania, Stelmet prowadził 72:59.
Wydawało się, że zwycięstwo jest już praktycznie pewne i nic nie powinno zagrozić Stelmetowi. A jednak, gospodarze nie zamierzali się poddać i udało im się odrobić straty. Zielonogórzanie rozpoczęli ostatnią część meczu po prostu fatalnie. Nie trafiali do kosza, gubili piłkę, a to wszystko wykorzystywała ekipa Czarnych. Zaniepokojony Mihailo Uvalin, po trzech minutach wpuścił na parkiet Hodge’a, który miał już na swoim koncie cztery przewinienia i to właśnie Portorykańczyk zdobył pierwsze punkty w tej kwarcie. Energa Czarni byli już bardzo blisko i walka rozpoczęła się od nowa. Na niecałe sześć minut przed końcem meczu był remis 76:76, ale wtedy zimną krew zachowali zielonogórzanie, którzy w najważniejszych momentach zdobywali cenne punkty. Ostatecznie mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem gości 91:81.
Dzisiaj na pochwałę zasługuje praktycznie każdy zawodnik. Pierwszym strzelcem zespołu był Walter Hodge, który zdobył 19 punktów i okazał się pomocny w wielu momentach, jednak sam także popełnił kilka błędów, które, w szczególności w końcówce, mogły nas wiele kosztować. Kolejny świetny mecz zaliczył Quinton Hosley. Amerykanin zapisał na swoim koncie 18 punktów, osiem zbiórek i pięć przechwytów. Poza bardzo dobrą grą w ataku, był także niezwykle pomocny w obronie. Kolejnym zawodnikiem, który dzisiaj przyczynił się do zwycięstwa jest Kamil Chanas. Kapitan po ostatnich, nieciekawych występach, dzisiaj zaprezentował swoje umiejętności strzeleckie na obwodzie, gdzie trafił trzy „trójki”. Inną niespodzianką był występ Milosa Lopicicia, dla którego był to jeden z najlepszych występów w barwach Stelmetu. Oczywiście nie można pominąć Dejana Borovnjaka i Marcina Sroki, którzy jak w każdym meczu, stanowili o sile zespołu, ale także Łukasz Seweryn, Mantas Cesnauskis i Zbigniew Białek dorzucili punkty, które miały wpływ na końcowy wynik.
Podsumowując, dzisiaj mecz wygrała cała drużyna. Stelmet udowodnił, że jest w stanie walczyć z każdym przeciwnikiem i prezentować dobrą koszykówkę. Po tym meczu możemy już zapomnieć o porażce z Anwilem i z niecierpliwością czekać na kolejne emocjonujące mecze, które odbędą się już w przyszłym tygodniu w Zielonej Górze.
Punkty dla Stelmetu zdobyli: Walter Hodge 19, Quinton Hosley 18, Kamil Chanas 13, Dejan Borovnjak 11, Marcin Sroka 10, Mantas Cesnauskis 7, Milos Lopicić 6, Zbigniew Białek 4, Łukasz Seweryn 3.
Punkty dla Energi Czarnych zdobyli: Oded Brandwein 23, Michał Nowakowski 15, Roderick Trice 11, Yemi Gardi-Nicholson 10, Mateusz Kostrzewski 9, Levi Knutson 5, Marcin Dutkiewicz 4, Robert Tomaszek 4.
Agata Zwolak