To, co wydawało się niemalże niemożliwe, stało się. Nasz zespół, mimo że grał na parkiecie przeciwnika i do tego z jednym z najsilniejszych zespołów w rozgrywkach Eurocup, powróci z dalekiej podróży z tarczą. Stelmet pokonał Uniks Kazań 91:76.
Zielonogórska ekipa zapowiadała, że jedzie do Rosji, aby powalczyć o zwycięstwo. Co prawda nie byli faworytami tego meczu, ale nie zamierzali poddawać się na wstępie. Dzięki tej pewności siebie i koncentracji udało im się świetnie rozegrać spotkanie i pokonać Rosjan.
Mecz, mimo końcowego wysokiego prowadzenia Stelmetu, był bardzo zaciętym i ciężkim spotkaniem dla obu ekip. Z tym trudem lepiej poradzili sobie goście, u których nie było widać ani śladu zmęczenia daleką podróżą, a wręcz przeciwnie, zespół pełen energii i zapału do gry. Od pierwszych minut zielonogórzanie postawili agresywną obronę i z tego powodu Uniks nie najlepiej radził sobie ze skonstruowaniem skutecznego ataku. Już na początku spotkania Stelmet przejął prowadzenie i jak się okazało, gospodarze nie najlepiej radzili sobie z zadaniem gonienia przeciwnika, a nie powiększania przewagi. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 18:21.
Kolejne kwarty były bardzo podobne do tej pierwszej. Gra była wyrównana i Stelmetowi ciężko było odskoczyć na większą przewagę. Raz nawet gospodarze objęli prowadzenie, trwało to jednak tylko kilkanaście sekund i wynosiło ono zaledwie jeden punkt. Szybko odpowiedział Stelmet celnm rzutem i już do końca nie pozwolił odebrać sobie przewagi punktowej. Efektem jest wygrana 91:76.
Kluczem do zwycięstwa była niekończące się zaangażowanie całej drużyny. Mimo zmęczenia, które z pewnością doskwierało naszym koszykarzom, potrafili wykrzesać z siebie resztki sił i przez cały pojedynek nie pozwolić sobie na chwilę słabości. Do tego grali zespołowo i każdy z kolegów z ekipy odgrywał znaczącą rolę na boisku.
Trzeba przyznać, że dzisiaj atutem Stelmetu była także skuteczność z gry. Goście nie tylko radzili sobie w rzutach dwupunktowych, ale także bardzo dobrze rzucali z dystansu. W całym meczu trafili 10 razy, a niecelnie oddali rzut zaledwie 6 razy. Jedynie nie najlepiej spisywali się na linii rzutów osobistych, gdzie aż 10 razy mylili się.
W zwycięskiej drużynie głównym liderem był Walter Hodge. Portorykańczyk zdobył 27 punktów i 7 asyst. Także bardzo dobre spotkania rozegrali Quinton Hosley i Oliver Stević, którzy dzielnie walczyli pod tablicami. Amerykanin pokazał się po raz kolejny z dobrej strony w defensywie, ale przed kolejnymi spotkaniami powinien popracować nad rzutami wolnymi (2/7) i z dystansu (1/4). Nie można zapominać także o cichych bohaterach tego spotkania, bo tak naprawdę to każdy, zostawiając serce na boisku, ma wkład w to zwycięstwo.
Punkty dla Stelmetu zdobyli: Walter Hodge 27, Quinton Hosley 19, Oliver Stević 18, Kamil Chanas 10, Rob Jones 8, Marcin Sroka 5, Milos Lopicić 3, Adam Łapeta 1.
Punkty dla Uniksu zdobyli: Ian Vougioukas 21, Chuck Eidson 15, Terrell Lyday 14, Mira Chatman i Vladimir Veremeenko po 8, Pvel Antipov 4, Petr Samoylenko 3, Igor Zamanskiy 2, Andrei Trushkin 1.
Na koniec jeszcze parę moich subiektywnych słów. Po pierwsze zawsze marzyłam aby oglądać jak nasza drużyna walczy i pokonuje silne europejskie zespoły. Z pewnością udział w rozgrywkach Eurocup jest nie tylko kolejną atrakcją dla kibiców, ale także świetnym doświadczeniem dla zielonogórskich koszykarzy i całego klubu. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem i oby tak dalej. Nie zapominajmy jednak o polskiej lidze. To, że walka o medale rozpocznie się tak naprawdę w fazie playoff, nie znaczy, że teraz można odpuszczać sobie mecze. W tym sezonie mamy okazję oglądać dwa oblicza naszego zespołu, gdzie jeden to walczący i zaangażowany w europejskim pucharze, a drugi to bez chęci i pomysłu na grę z przebłyskami w lidze. Co się stało z marzeniami przejęcia tytułu mistrzowskiego od Asseco Prokomu? Przecież mistrz jest najlepszy nie tylko pod koniec, ale w trakcie całego sezonu. A druga kwestia którą chciałam jeszcze poruszyć to nasz trener Mihailo Uvalin. Po sobotnim meczu z Turowem wszyscy „znawcy” koszykówki z Zielonej Góry nie widziało dla niego miejsca w zespole. Czy dzisiaj nagle okaże się, że Serb jest nam bardzo potrzebny? Z ocenami sztabu szkoleniowego wstrzymajmy się, bo tragedii nie ma. Nie zapominajmy, że nie tylko koszykarze są ojcami sukcesu dzisiaj w Kazaniu.
Agata Zwolak