Zapowiadaliśmy, że dziś emocji nie zabraknie, a widowisko koszykarskie będzie na najwyższym poziomie. Tak też było. Nie tylko mieliśmy okazję zobaczyć walkę dwóch dobrych ekip, ale także cieszyć się z awansu do półfinału. Stelmet pokonał Energę Czarnych Słupsk 75:63 i już w niedzielę rozpocznie walkę z AZS-em Koszalin.
Jeszcze przed rozpoczęciem najważniejszego pojedynku tych ekip, można było odczuć duże napięcie. Zawodnicy obu ekip podczas rozgrzewki byli w pełni skupieni, a na trybunach pojawiało się coraz więcej osób. Gdy rozpoczęła się prezentacja, usłyszeliśmy krzyk fanów, jakiego dawno nie było, a co najpiękniejsze, towarzyszył on od początku, do końca meczu i jeszcze dłużej. Następnie Walter Hodge otrzymał nagrodę MVP sezonu zasadniczego. Jeszcze kilka minut i czekał nas początek spotkania.
Wtedy rozpoczęła się walka. Pierwsze minuty były bardzo wyrównane. Ekipy zdobywały punkt za punktem. Można było zauważyć bardzo agresywną grę w defensywie obu ekip, przez co zawodnicy wykonywali wiele rzutów osobistych. W pewnym momencie, Czarni popełnili kilka błędów. Stelmet, jakby na to czekał. Wykorzystywał okazje do rzutów, a ze skutecznością nie było dzisiaj większego problemu. Już w pierwszej części meczu udało się zacząć budować przewagę. Po 10 minutach gospodarze prowadzili 23:14.
Marcin Sroka rozegrał dziś świetny mecz (fot. Aleksandra Krystians)
Druga kwarta utwierdziła nas w przekonaniu, że Stelmet potrafi grać naprawdę dobrą koszykówkę. Gospodarze dominowali na parkiecie i nie pozwolili Czarnym, nawet na chwilkę zbliżyć się do siebie. Nasza ekipa wreszcie pokazała zaangażowanie w obronie, a także spokój i opanowanie na parkiecie. Zielonogórscy koszykarze nie popełniali za dużo strat, dzielili się piłki co najważniejsze, trafiali do kosza. Dzięki temu po drugiej kwarcie Stelmet miał już na swoim koncie kilkunastopunktową przewagę i prowadził 45:33.
Po przerwie Stelmet kontynuował swoją bardzo dobrą grę. Nie było mowy o żadnym lekceważeniu przeciwnika. Dalej, to nasi gracze dyktowali warunki gry. Do tego, przy każdej możliwej okazji przechwytywali piłkę i zdobywali kolejne „oczka”, co jeszcze bardziej podcinało skrzydła ekipie Czarnych. Po trzeciej kwarcie wynik to 64:45 i on najlepiej oddaje to, kto był dzisiaj lepszy.
Do półfinału było już bardzo blisko, zostało zalewie 10 minut. Tu jednak nie było tak spokojnie. Pierwsze akcje kompletnie nie wychodziły zielonogórzanom, a goście zaczęli nadrabiać straty. Na szczęście, w ważnych momentach, udało się zdobyć kilka punktów. Na kilka minut, przed końcem regulaminowego czasu, już nikt nie wierzył, że może się coś zmienić. Tę wiarę stracili także słupszczanie. Pojedynek zakończył się wynikiem 75:63 dla Stelmetu. Na hali rozległo się głośne „dziękujemy!”.
Długo zastanawiałam się, których zawodników dzisiaj wyróżnić i zacznę od Waltera Hodge’a . Nasza gwiazda nie przypominała już tego niepewnego gracza ze Słupska. Portorykańczyk rozpoczął mecz z ławki rezerwowych, ale już w pierwszej kwarcie wyszedł na parkiet i rozpoczął swój występ od celnej „trójki”. Potem oglądaliśmy Waltera, który nie boi się podejmować różnych decyzji, który kieruje grą całej ekipy, który trafia do kosza . Hodge obudził się w idealnym momencie. Był jednym z liderów, który poprowadził zespół do zwycięstwa i dzięki temu będzie mógł kontynuować swoją świetną grę w dalszej części rozgrywek. Muszę wspomnieć także o Marcinie Sroce, który także obudził się w dzisiejszym pojedynku. W fazie playoff miał problemy ze skutecznością zza linii 6,75m. Dzisiaj znowu mieliśmy okazję oglądać jego „trójki” i ten charakterystyczny gest, za którym już się stęskniliśmy. Na koniec chciałabym wspomnieć o Quintonie Hosley’u. Amerykanin był dzisiaj bardzo pomocny w defensywie. Świetnie bronił i zaliczył kilka ważnych przechwytów. Do tego, uświetnił nam mecz kilkoma efektownymi wsadami.
Chyba nikt nie wyszedł dzisiaj niezadowolony z hali CRS-u. Jedynie goście i ich fani nie zaliczą tego dnia do udanych. Z pewnością będą chcieli o tym jak najszybciej zapomnieć, a w przyszłym sezonie zrewanżować się, za dwa lata szybszych wakacji.
Agata Zwolak