Już w niedzielę Stelmet rozpocznie walkę w fazie playoff. Sezon wkroczy w decydującą fazę, a najpóźniej za półtora miesiąca poznamy Mistrza Polski. Zanim jednak nadejdą te zmagania, czas podsumować etap „szóstek”.
Stelmet pokazał w „szóstkach” swoje dwa różne oblicza. Które pokaże w playoff? (fot. Aleksandra Krystians)
Drugi etap sezonu zasadniczego budzi u wielu kontrowersje. Duża część uważa, że ta faza jest niepotrzebna i nie sprzyja koszykarskim emocjom. Faktycznie, w górnej części tabeli zespoły mają już zagwarantowany udział w playoffach, a w dolnej części zazwyczaj rywalizują dwa, trzy zespoły, a najsłabsze nawet nie liczą się w walce o ćwierćfinały ligi. Regulaminu rozgrywek jednak nie zmienimy i faza „szóstek” jest już za nami.
Grupa 7-12
Na początek kilka słów o sześciu, teoretycznie słabszych, drużynach. Zgodnie z przewidywaniami, siódme i ósme miejsce zajęły AZS Koszalin i Polpharma Starogard Gdański. Najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem był Ben McCauley, który dzięki swoim świetnym występom został wybrany do najlepszej piątki ligi sezonu zasadniczego. Warto zauważyć, że jest to jedyny koszykarz z dolnej szóstki. Do walki o udział w playoffach włączyło się jeszcze Jezioro Tarnobrzeg, jednak ekipa z Jakubem Dłoniakiem na czele, uległa silniejszym rywalom i ostatecznie zakończyła sezon na dziewiątej pozycji.
Inne ekipy nie nawiązały walki i ani przez moment nie były w stanie zagrozić faworytom. Tegoroczne beniaminki: Rosa Radom i Start Gdynia nie sprawiły niespodzianki, a przez cały sezon wygrały zaledwie dziesięć spotkań. Najsłabiej wypadła Kotwica Kołobrzeg. Co prawda ten zespół, w ostatnich latach nie należał do czołówki, jednak wydawało się, że doświadczony w grze w najsilniejszej polskiej lidze poradzi sobie z ekipami, które dopiero pożegnały się z pierwszą ligą.
Tabela grupy 7-12:
1. AZS Koszalin
2. Polpharma Starogard Gdański
3. Jezioro Tarnobrzeg
4. Rosa Radom
5. Start Gdynia
6. Kotwica Kołobrzeg
Grupa 1-6
Bardziej interesowały nas rozgrywki zespołów z górnej części tabeli, gdzie znalazł się zielonogórski Stelmet. Na największą pochwałę zasługuje PGE Turów Zgorzelec. Pierwszą część sezonu zasadniczego zakończył na pozycji lidera, a w „szóstkach” tylko potwierdził, że zasługuje na to miejsce. Przez cały czas pokazuje drużynową koszykówkę, agresywną obronę i umiejętności strzeleckie i na pewno jest jednym z pretendentów do złota. Trzeba docenić także postawę Trefla Sopot. Zespół z Trójmiasta, poza krótkim kryzysem prezentował wysoką formę, dzięki czemu awansował z czwartej na drugą pozycję.
Nie wszystkie zespoły spisały się jednak tak dobrze. Na pewno nie można tego powiedzieć o Enerdze Czarnym Słupsk, która załapała się rzutem na taśmę do górnej „szóstki”. Mimo to, podopieczni Andreja Urlepa nie wykorzystali szansy na poprawienie swoich wyników i wygrywając zaledwie trzy mecze, zakończyli rundę zasadniczą na szóstym miejscu. Nie najlepiej wypadła także ekipa mistrzów Polski. Asseco Prokom Gdynia, która przez problemy finansowe klubu musiała pożegnać się z kilkoma wartościowymi graczami. Nie oszukujmy się, ale bez Łukasza Koszarka czy Adama Hrycaniuka, to nie jest już ta sama drużyna.
Pozostał jeszcze Anwil Włocławek, czyli ekipa, która zaskakiwała zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Ma za sobą pojedynki, w których dominowała na parkiecie od początku do końca, ale także takie, w których nie potrafiła przeciwstawić się rywalowi. Etap „szóstek” zakończyła serią czterech porażek i ostatecznie znalazła się na piątej pozycji. Podobną formę prezentował także Stelmet Zielona Góra, ale o naszym zespole za chwilę troszkę dłuższa analiza.
Tabela grupy 1-6:
1. PGE Turów Zgorzelec
2. Trefl Sopot
3. Stelmet Zielona Góra
4. Asseco Prokom Gdynia
5. Anwil Włocławek
6. Energa Czarni Słupsk
Na początek parę statystyk dotyczącej zielonogórskiego Stelmetu. Z dziesięciu spotkań, pięć zakończyło się zwycięstwem naszej ekipy, a pięć porażką. Przez 400 minut Stelmet zdobył 788 punktów i jest to drugi wynik w górnej „szóstce”, ale stracił ich aż 822. Nasz zespół zapisał na swoim koncie 169 asyst i 72 przechwyty, co teoretycznie świadczy o zespołowej grze i skutecznej obronie, ale doskonale wiemy, że nie zawsze tak było. Zielonogórzanie w tej części rozgrywek zaliczyli 115 strat i chociaż wydaje się, że to dużo, to w porównaniu z innymi drużynami wypadli bardzo dobrze, ponieważ tylko Trefl popełnił mniej tego rodzaju błędów. Na koniec zbiórki. Tutaj już nie jest tak kolorowo, ponieważ drużyna Mihailo Uvalina jest jedną z najsłabszych w tym elemencie i chodzi tu zarówno o zbiórki w ataku jak i w obronie.
Statystyki nie oddają jednak tego, jak gra nasza drużyna. Tak naprawdę to tego nie wie nikt, nawet sami zawodnicy przyznają, że nie wiedzą czemu w każdym spotkaniu grają inaczej. I nie chodzi tu o drobne zmiany, czy pojedyncze wpadki. W fazie „szóstek” Stelmet potrafił rozegrać jedno z najsłabszych spotkań w całym sezonie, a po chwili wygrać wysoko i pewnie z równie silnym przeciwnikiem. Nie wiadomo, które oblicze jest prawdziwe i ciężko powiedzieć, czego możemy się spodziewać w nadchodzących playoffach.
Indywidualnie, zielonogórscy koszykarze wypadli bardzo dobrze. Oczywiście, nie można nie wspomnieć o Walterze Hodge’u. Portorykańczyk z wyjątkiem słabszego występu w spotkaniu z PGE Turowem, był głównym strzelcem naszej ekipy. W tej części rozgrywek zanotował średnio 17,7 punktów i żaden inny koszykarz z sześciu najlepszych polskich drużyn nie był w stanie go pod tym względem prześcignąć. Poza cennymi „oczkami”, Hodge zapisuje na swoim koncie średnio 4,7 asyst, a w tym elemencie przegonił go jedynie drugi zielonogórski gracz – Łukasz Koszarek, który notował aż 7,2 asysty. Wiele osób zastanawiało się, jak będzie wyglądała współpraca dwóch najlepszych rozgrywających w polskiej lidze. Rywalizacji żadnej nie było, a wręcz przeciwnie, uzupełniają się i pomagają sobie na parkiecie, co przekłada się na dobre wyniki. Warto wspomnieć też o Quintonie Hosley’u. Amerykanin udowodnił, że jest bardzo dobrym graczem defensywnym i potrafi przysporzyć przeciwnikowi naprawdę wiele problemów.
Tak naprawdę, to o każdym z zawodników można by powiedzieć więcej lub mniej pozytywnych słów. Jeżeli, wszyscy pokażą w najważniejszej części sezonu swoje atuty, a do tego popracują nad zgraniem i obroną, to zdobycie upragnionego medalu będzie o wiele prostsze. Do tego jeszcze daleka droga i na początek trzeba popracować, aby nie pojawiały się już takie wpadki, jakie miały miejsce w „szóstkach”.
Agata Zwolak