Jednym z niewielu graczu, którzy rozmawiali wczoraj po meczu z dziennikarzami, był Walter Hodge. Portorykańczyk skomentował porażkę i odniósł się także do tych fanów, którzy opuszczali mecz przed jego końcem.
fot. Aleksandra Krystians
Zafundowaliście w ostatnim czasie fanom Stelmetu faktyczną huśtawkę nastrojów. Jak skomentujesz tą sytuację?
Walter Hodge: Jeśli chodzi o mecz z Anwilem to po prostu nie trafialiśmy rzutów. Wkładamy w całość dużo energii, ale przy braku skuteczności nic nie zrobisz. Dzisiaj nikt nie trafiał, w dodatku rywal był lepszy w zbiórkach i z tego powodu nie mieliśmy okazji na łatwe dobitki. W dodatku w pierwszej kwarcie oni rzucili 25 punktów a my mieliśmy tylko jeden faul, to też daje do myślenia. Staraliśmy się też powstrzymywać ich szybkie kontry, ale Anwil trafiał dziś bardzo dobrze. W ataku staraliśmy się grać drużynowo, ale nasze rzuty były niecelne. Przez to gorzej nam się grało w defensywie. Musimy się nauczyć, że jeśli nie trafiamy rzutów to musimy zdecydowanie lepiej bronić.
Co trzeba zrobić, aby ta skuteczność była lepsza?
Myślę, że wykonujemy swoją pracę na treningach, jeśli chodzi o rzuty. Tym niemniej sezon jest długi a my mamy wzloty i upadki i to jest właśnie ten nasz gorszy moment. Dlatego liczymy na wsparcie kibiców. Wiemy, że będziemy grać jeszcze z silniejszymi rywalami, ale wiemy jak wykonać swoją pracę.
Kolejny mecz na gorącym terenie w Słupsku. Jak zamierzacie przygotować się do tego mecz w sferze mentalnej?
Właśnie tutaj musimy odpowiednio podejść do tego spotkania. Czasami wydaje mi się, że zbyt koncentrujemy się na sprawach koszykarskich, zapominając o podejściu mentalnym. To jest bardzo ważne. Im masz lepszych rywali, tym te podejście mentalne jest ważniejsze od sportowego. Musimy tam pojechać bardziej skoncentrowani i wykonać dobrą pracę jako drużyna. Nie możemy rozpamiętywać tego co się dziś stało. To już się wydarzyło i musimy iść do przodu.
Niektórzy kibice opuszczali dziś halę w trzeciej kwarcie i byli bardzo zawiedzeni. Co możesz im powiedzieć?
Ludzie mogą być zawiedzeni. Z drugiej strony jak wygramy to są szczęśliwi. To nie nasza sprawa. My musimy grać. Prawdziwy kibic zostaje ze swoim zespołem do końca. Jeśli nie jesteś prawdziwym kibicem to opuszczasz mecz w jego trakcie. Kibice jednak nie grają. Jakby weszli na parkiet to by zobaczyli jak my się czujemy, jak długi jest sezon i wszystko to czego dokonaliśmy. Doceniam ludzi, którzy zostali do końca, to są prawdziwi fani. To jest to czego potrzebujemy. Nie potrzeba ludzi, którzy wychodzą kiedy przegrywamy. To oni zapłacili za bilety i jeśli wychodzą w trakcie to jest to ich strata.