Zielonogórscy koszykarze zgotowali nam kolejny horror w tym sezonie. Zobaczyliśmy 45 minut ciężkiej walki z Treflem Sopot, na szczęście, zakończonej zwycięstwem biało-zielonych. Stelmet pokonał Trefl Sopot 90:88.
Pierwsza piłka trafiła w ręce ekipy Trefla. Zielonogórzanie dobrze rozpoczęli mecz, a błyszczał przede wszystkim Christian Eyenga, który zdobył pierwsze 10 punktów dla Stelmetu. O ile w ataku Stelmet prezentował się lepiej, to obrona cały czas pozostawiała wiele do życzenia. Co prawda były momenty, gdzie goście mieli ogromne problemy z wypracowaniem pozycji rzutowych, jednak częściej bez problemów dostawali się pod kosz i zdobywali łatwe punkty. Na szczęście gospodarze byli dzisiaj skuteczni i potrafili wyjść na prowadzenie, którego nie pozwolili sobie łatwo wyrwać. Punkty dorzucili m. in.: Przemysław Zamojski i Łukasz Koszarek, a pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 26:18.
Druga kwarta nie wyglądała już tak dobrze. Po minucie o czas musiał prosić Mihailo Uvalin, ponieważ jego gracze nie dość, że pozwolili gościom zdobyć łatwe punkty, to jeszcze sami nie potrafili trafić do kosza. Michał Michalak i Yemi Gadri-Nicholson doprowadzili do remisu. Trefl złapał wiatr w żagle i rozstrzelał się. Nie doczekaliśmy się odpowiedzi Stelmetu, który grał bardzo chaotycznie i co chwila tracił piłkę. Do końca kwarty nie zobaczyliśmy lepszej postawy naszego zespołu. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 40:41. Jeżeli Stelmet chciał myśleć o zwycięstwie, to musiał po przerwie wyjść na parkiet w pełni skoncentrowany.
Na początku trzeciej kwarty udało się odzyskać niewielkie prowadzenie, jednak wynikało to bardziej z problemów Trefla niż lepszej gry naszych koszykarzy. Pod koszem punktował Vladimir Dragicević, natomiast na obwodzie trzykrotnie nie pomylił się kapitan zielonogórskiej drużyny. Cały czas jednak gra Stelmetu była poniżej oczekiwań, a szczególnie zawodziła defensywa. Kwarta zakończyła się wynikiem 61:58, a o końcowym rezultacie miało zadecydować ostatnie 10 minut.
Czwarta część dzisiejszego pojedynku obudziła publiczność zebraną w hali CRS-u. Zaczęło się od agresywnej walki, przewinień, aż w końcu decyzji sędziów. Na pewno nie była to najlepsza koszykówka jaką mogą prezentować te ekipy, ale oglądaliśmy wyrównany zacięty pojedynek. Walka toczyła się punkt za punkt. Liczył się każdy rzut, każda zbiórka. „Trójki” Davida Brembly’ego i Pawła Leończyka pozwoliły przejąć gościom prowadzenie, jednak szybko odpowiedzieli Zamojski i Dragicević. Wydawało się, że teraz będzie już tylko lepiej, nic jednak bardziej mylnego. Trefl w ostatnich akcjach zachował więcej zimnej krwi i na niespełna minutę przed końcem regulaminowego czasu prowadził różnicą czterech „oczek”. Po czasie dla zielonogórskiej ekipy ponownie na tablicy widniał remis… Wynik nie zdążył się zmienić, a więc czekała nas kolejna w tym sezonie dogrywka.
Dodatkową partię meczu rozpoczął Paweł Leończyk od akcji 2+1. Następnie goście trafiali rzuty osobiste, a Stelmet popełnił kilka prostych błędów. Na niespełna pół minuty przed końcem Zamojski trafił z dystansu i Stelmet miał jedno „oczko” przewagi. Goście stali pod ścianą i musieli faulować. Ostatnie sekundy były bardzo nerwowe, jednak to Stelmet wytrzymał do końca i ostatecznie wygrał!
Drugie spotkanie w Tauron Basket Lidze i drugie zwycięstwo. To z pewnością cieszy, jednak martwi fakt, że Stelmet, który miał dominować w całych rozgrywkach w kolejnym spotkaniu musi się męczyć do samego końca, a nawet dłużej. Przed koszykarzami Stelmetu jeszcze wiele pracy, ale trzeba pozytywnie patrzeć w przyszłość.
Stelmet Zielona Góra – Trefl Sopot (26:18, 14:23, 21:17, 20:23, 9:7)
Stelmet: Aaron Cel 0, Erving Walker 3, David Barlow 7, Kamil Chanas 2, Adam Hrycaniuk 4, Christian Eyenga 19, Vladimir Dragicević 14, Maciej Kucharek 0, Craig Brackins 0, Marcin Sroka 0, Przemysław Zamojski 17, Łukasz Koszarek 24.
Trefl: Paweł Dzierżak 0, Krzysztof Roszyk 2, Paweł Leończyk 16, Marcin Stefański 5, David Brembly 3, Milan Majstorović 0, Sarunas Vasiliauskas 0, Adam Waczyński 17, Michał Michalak 15, Yemi Gadri-Nicholson 21, Lance Jeter 9.