Niesamowity zwrot akcji w czwartej kwarcie! Dzięki wygraniu ostatniej partii 19:7 Stelmet wywalczył zwycięstwo 77:69 i to zielonogórzanie są o krok od mistrzostwa!
Pierwsze posiadanie przypadło gościom z Zielonej Góry, a wynik otworzył w drugiej akcji Quinton Hosley po ofensywnej zbiórce. Po chwili jednak trójką odpowiedział Michał Chyliński. Gdy w kolejnym ataku Nemanja Jaramaz również celnie przymierzył zza łuku, było już 6:2. Wynik trzymał całe szczęście trzymał Hosley. Choć wydawało się, że to gospodarze lepiej czują się w pierwszych minutach meczu, Stelmet obudził swoją ofensywną machinę. Wiele pracy wykonał Jure Lalić, precyzyjnie obsługiwany przez Aarona Cela i Hosley’a. Po kontrze i punktach Cela było 10:8 dla zielonogórzan. Dobra passa podopiecznych Saso Filipovskiego trwała – za trzy w drugiej próbie trafił Przemysław Zamojski na 13:8. Nie mogło obyć się jednak bez błędów, takich jak niepotrzebne faule czy niezebrane piłki. Dzięki rzutom wolnym Turów odrobił straty i doprowadził do remisu, by po krótkiej chwili wyjść na prowadzenie dzięki trójce Damiana Kuliga. Problemy w ataku Adama Hrycaniuka i kontra zgorzelczan na wynik 18:13 skłoniły coacha Filipovskiego do wzięcia czasu. Nie powstrzymało to Turowa od dalszej, bardzo dobrej gry – po raz drugi w spotkaniu z dystansu trafił Chyliński. Zielonogórzanie utrzymywali „stabilną” stratę dzięki rzutom wolnym, lecz było to zdecydowanie za mało – Stelmet przede wszystkim nie trafiał za trzy, tak jak to miało miejsce wcześniej. Ostatecznie po pierwszej kwarcie Turów prowadził 23:19, choć gospodarze nie wystrzegali się błędów.
Drugą kwartę obie drużyny rozpoczęli od nieudanych ataków. Z gry pierwsi odblokowali się zawodnicy z przygranicznego miasta, jednak Stelmet nie pozostał dłużny – na trójkę Kuliga tak samo odpowiedział Chevon Troutman. Zielonogórzanie nie wykorzystywali w pełni błędów Turowa, których – wbrew pozorom – było wiele. Bardzo dobrą zmianę dał Lalić, dobijając piłki spod kosza i trafiając z linii rzutów wolnych. Po kontrze Russella Robinson Stelmet doprowadził do remisu 28:28. Turów jednak ponownie wyrwał do przodu, wychodząc na prowadzenie. Całe szczęście czujność i ambicja gości po raz kolejny zaowocowała wyrównaniem rezultatu na 35:35. Reagował Miodrag Rajković przerwą na żądanie – zgorzelczanie któryś raz z rzędu stracili wypracowaną przewagę. Po przerwie zrobiło się gorąco – do spięcia doszło na linii Lalić-Kyryło Natiażko. Ukraińcowi odgwizdano faul niesportowy za popchnięcie Chorwata po uprzednim przerwaniu akcji przez sędziów. Gra się zaostrzyła – obie strony popełniały bardzo dużo przewinień na skutek agresywnej obrony. Z całej sytuacji lepiej wychodzili goście, prowadząc do kolejnej przerwy na żądanie 40:39. W samej końcówce punkty zdobył jednak Tony Taylor i Turów do szatni schodził z przewagą 41:40.
Łukasz Koszarek i ekipa są o krok od Mistrzosstwa (fot. A.Krystians
Po przerwie ponownie brylował Lalić – po jego zagraniu 2+1 było 43:42 dla przyjezdnych, lecz nie trwało to długo – w odpowiedzi z dystansu trafił Chyliński. Kilka błędów w obronie Stelmetu wykorzystali gospodarze i wyszli na prowadzenie 50:43. Gdy Kulig ograł pod koszem Hrycaniuka, trener Filipovski poprosił o timeout – jego podopieczni nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć na ofensywę Turowa. Zielonogórzanie mieli spore problemy ze skutecznością, w przeciwieństwie do gospodarzy. Niestety reprymenda trenera nie pomogła – gospodarze nadal prowadzili wychodząc po indywidualnym zagraniu Filipa Dylewicza na 56:48. W najważniejszym momencie klasę pokazał niewidoczny dotychczas Łukasz Koszarek – po jego trójce Stelmet tracił jedynie punkt, a gdy Mardy Collins sfaulował Troutmana, skrzydłowy Stelmetu doprowadził do remisu po 58. Dwa błędy w obronie sprawiły, że Turów zdołał odzyskać prowadzenie i przed ostatnią kwartą meczu wynik wynosił 62:58.
Kwartę trójką w ostatniej sekundzie akcji otworzył Hosley. Jego śladem poszedł Koszarek, który rzutem z dystansu dał gościom prowadzenie 64:62, a po świetnym bloku na Dylewiczu kontrę wykończył Troutman. Miodrag Rajković musiał zareagować czasem – w ciągu dwóch minut Turów dał zielonogórzanom zaliczyć serię 8:0. Stelmet kontynuował świetną grę – trójka Hosley’a dała sześciopunktową przewagę. Goście utrzymywali przewagę, nie dając Turowowi dojść na bliżej niż pięć punktów. Bardzo ważny rzut trafił Zamojski na 77:69 – zgorzelczanie byli w coraz większych opałach. Po chwili było jednak pewne, że to Zielona Góra wyjdzie z tego pojedynku z tarczą. Dzięki wiktorii na wyjeździe Stelmet objął prowadzenie w serii 3:2 i już we wtorek może rozstrzygnąć o ostatecznym wyniku finałowego pojedynku!
PGE Turów Zgorzelec – Stelmet Zielona Góra 69:77 (23:19, 18:21, 21:18, 7:19)
Turów: Kulig 12, Chyliński 11, Jaramaz 11, Taylor 11, Wright 11, Collins 5, Dylewicz 4, Natiażko 4, Czyż 0, Moldoveanu 0
Stelmet: Zamojski 17, Hosley 15, Lalić 12, Koszarek 8, Hrycaniuk 7, Troutman 6, Cel 5, Robinson 5, Chanas 2
Stan rywalizacji: 3:2 dla Stelmetu