Zwycięski, choć po dramatycznej walce i emocjonującej dogrywce, pojedynek z Treflem Sopot to „bohater” drugiego odcinka naszego cyklu „Trzy ujęcia z meczu”. I znów specjalnie dla Was znajdujemy w fotograficznym skrócie te najważniejsze aspekty, komentowane czasem z przymrużeniem oka.
Przemysław Zamojski ma ogromne parcie na… kosz, co pokazuje ostatnio w wielu swoich zagraniach. Popularny Zamoj już od okresu przygotowawczego jest siłą napędową Stelmetu. Nie zawiódł także w decydujących momentach spotkania z Treflem. Kiedy do końca dogrywki pozostawało pół minuty a gospodarze przegrywali dwoma punktami, to właśnie Zamojski a nie Łukasz Koszarek czy Christian Eyenga trafił decydujący rzut zza linii 6,75m. Pilnujący go wtedy Paweł Leończyk z pewnością miał potem ciężką noc…
Kamil Chanas nie miał okazji zadebiutować w Eurolidze, choć domagali się tego kibice. Przeciwko Treflowi znów otrzymał tylko pięć minut gry, zdobywając dwa punkty. Co ciekawe podobnie jak w Kołobrzegu Chanas zagrał na 100% skuteczności rzutowej. Nas ujęła jedna z jego akcji pod koszem, kiedy to chciał zaskoczyć obronę rywali zagraniem żywcem wziętym z piłki nożnej. Gola nie było, ale Hasan zostawił po sobie niezłe wrażenie. W lidze trener Uvalin powinien korzystać z tego gracza zdecydowanie więcej.
– Erving spokojnie i z głową – to mógł powiedzieć Łukasz Koszarek swojemu zmiennikowi Walkerowi. Bo tak naprawdę tego brakuje często w grze Amerykanina. Z Koszarkiem na ławce Stelmet wyglądał czasem bardzo przeciętnie. Co prawda pierwszy rozgrywający zielonogórzan miał w całym meczu pięć strat, ale to on był autorem dwóch ważnych akcji w końcówce 4. kwarty i dogrywki i nie dziwne, że spędził na parkiecie aż 35 minut. 24 punkty, 22 evaluation i 9/15 z gry mówią same za siebie. A Walker? Gdyby chociaż trafiał (0/4) to pewnie obraz byłby inny. Być może potrzebuje więcej porad od kapitana 😉
Fot. Aleksandra Krystians