Ponownie mamy trzy zdjęcia i oceniamy ostatni mecz Stelmetu. Tym razem w rywalizacji z Asseco Gdynia zwróciliśmy naszą uwagę na…?
Panie sędzio. Co tym razem? Tak zdaje się pytać trener Stelmetu Mihailo Uvalin. Trzeba przyznać, że ostatnie dwa mecze to dla zielonogórzan także niełatwa przeprawa z sędziami. Zarówno we Florencji, jak i przeciwko Asseco, kilka gwizdków było nieco dziwnych. Trener Stelmetu tym razem uniknął jednak przewinienia technicznego, choć zarobił je z kolei Przemysław Zamojski. Tak już to czasem bywa. Najważniejsze, że o wyniku decydowały akcje i ręce koszykarzy a te – na szczęście dla naszej ekipy – zadrżały Łukaszowi Sewerynowi.
Ciekawe o czym rozmawiają Łukasz Koszarek i Przemysław Frasunkiewicz? Ten drugi ma raczej groźniejszą minę, co nie dziwi, bo swoją dezaprobatę nt. stylu gry Stelmetu prezentował już przed meczem w wywiadzie dla Sportowych Faktów. W spotkaniu górą był ten pierwszy, który nie dość, że bliski triple-double, to jeszcze zielonogórzanie ostatecznie wygrali jednym punktem. Frasunkiewicz zagrażał głównie zza linii 6,75m, skąd trafił trzy z siedmiu prób, w tym w ostatniej minucie, co spowodowało, że goście doszli Stelmet na zaledwie jeden punkt.
Przemysław Zamojski nie miał wczoraj łatwego życia i nie był to z pewnością jego mecz. Na szczęście dla miejscowych popularny Zamoj zachował zimną krew w kluczowych momentach, trafiając rzuty osobiste. Powyższe zdjęcie pokazuje jednak jeszcze inny ważny aspekt niedzielnego pojedynku. Asseco bardzo dobrze odrobili zadanie domowe przygotowując się do meczu ze Stelmetem. Goście grali bardzo aktywnie w obronie, podwajali a nawet potrajali (tutaj mamy ich aż czterech). Zmęczeni zielonogórzanie, którzy nie zdołali na początku narzucić własnego stylu gry, musieli się potem męczyć przez całe spotkanie.
Fot. Aleksandra Krystians