Bez niespodzianek w pierwszym meczu Polskiej Ligi Koszykówki w Zielonej Górze. Stelmet BC bez żadnych wątpliwości i zastanowienia pokonał Siarkę Tarnobrzeg 94:67 i tym samym powrócił na drogę zwycięstw w hali CRS.
Zastalowcy rozpoczęli efektownie – z góry piłkę do kosza umieścił Julian Vaughn po świetnej asyście Łukasza Koszarka (powracającego do pierwszej piątki). Najaktywniejsi byli wysocy gracze mistrzów Polski – zarówno wspomniany Vaughn, jak i Igor Zajcew, brali na siebie ciężar gry w ataku i obronie. Po drugiej stronie dobrze prezentował się Alex Welsh, który w ciągu trzech minut dwukrotnie trafił zza łuku. Zielonogórzanie karcili Siarkę za zbyt wolne powroty do defensywy, zdobywając punkty z kontrataków – w ten oto sposób z dystansu trafiali Koszarek i Karol Gruszecki. Mimo dobrego obrazu gry, żaden z zespołów nie potrafił uzyskać znaczącej przewagi – najwyższe, ośmiopunktowe, pojawiło się dopiero po wejściu na parkiet Przemysława Zamojskiego. Szybka trójka i wsad w kontrze zmusiły sztab Siarki do wzięcia pierwszej przerwy na żądanie. Na niewiele się to zdało – goście odrobili zaledwie dwa punkty, kończąc tym samym pierwszą kwartę wynikiem 26:20.
Gospodarze imponowali skutecznością, sięgającą niemal 70%. Widać było również spory głód gry wielu graczy – każdą okazję do widowiskowych zagrań wykorzystywali Nemanja Djurisić i Armani Moore. Były to popisy bardzo korzystne dla zespołu – dzięki temu prowadzenie Zastalowców urosło do 37:27.
Warto tutaj wspomnieć o akcji Klubu Kibica, na którą reagowali sami zawodnicy. Popularna na Facebooku akcja #Osawróć zaciekawiła nawet samego Łukasza Koszarka, który w trakcie krótkiej przerwy po faulu podszedł do fanów, powtarzającą znamienne słowa – Osa, wróć. Ale do meritum!
Utrzymujące się prowadzenie jeszcze mocniej nakręcało graczy Stelmetu. Nad obręcze szybowali Zamojski, Zajcew, Vaughn… Niestety, każdy uskrzydlający moment musi się skończyć – dwa błędy z rzędu i akcja 2+1 Damiena Nelson-Henry’ego skłoniła Artura Gronka do wzięcia timeoutu, by uspokoić nieco grę. Co tu dużo mówić – niefrasobliwość mistrzów Polski doprowadziła do roztrwonienia dwucyfrowej przewagi. Rzut w ostatnich sekundach Jamesa Florence’a dał ostatecznie przewagę 52:43 – choć wszystko spokojnie szło po myśli Zastalu, oczekiwania były znacznie większe.
Po przerwie Zastalowcy rzucili się do ataku – szybko wyszli na 14 punktów różnicy (63:49). Główny udział w umacnianiu przewagi gospodarzy mieli Zamojski i Gruszecki. Dominacja uwidaczniała się również przy zbiórkach (32 do 17 na trzy minuty przed końcem kwarty). Co ważne, do zdobyczy punktowych podłączyli się po raz kolejny wysocy gracze – rzucał Adam Hrycaniuk, a solidną zmianę dawał Nemanja Djurisić. Pięknym zwieńczeniem gry zielonogórzan była akcja 2+1 Florence’a na 74:58 – koniec kwarty!
Niewiele zmieniło się w ostatniej części spotkania. Prawie 20 punktów różnicy stanowiło barierę nie do przejścia dla przyjezdnych z Podkarpacia. Swoje próbował zdziałać jeszcze Brandon Brown i Krzysztof Jakóbczyk, lecz dystans dzielący oba teamy był nie do przejścia. Na parkiecie pojawili się młodzieżowcy (Jakub Der, Wojciech Majchrzak), co – jak to w PLK bywa – oznaczało końcowe rozprężenie.
Wynik końcowy – 94:67. Dobry początek na własny terenie!
Stelmet BC Zielona Góra – Siarka Tarnobrzeg 94:67 (26:20, 26:23, 22:15, 20:9)
Stelmet: Zamojski 16, Vaughn 15 (11 b), Gruszecki 15, Florence 13, Djurisić 10, Hrycaniuk 8, Koszarek 5, Moore 4, Zajcew 4, Majchrzak 4, Kelati 0, Der 0
Siarka: Brown 17, Welsh 15, Nelson-Henry 15, Jakóbczyk 11, Wojdyła 5, Patoka 2, Malczyk 2, Musijowski 0