Wicemistrzowie Polski ze Zgorzelca mocno postawili się Zastalowcom, dzięki czemu spodziewana różnica poziomów absolutnie nie uwidoczniła się na parkiecie. Ostatecznie to Zastal zwyciężył, lecz nie bez problemów, 95:92.
Od prowadzenia rozpoczęli Zastalowcy – punktował Łukasz Koszarek i Vlad Moldoveanu. Ofensywa gości wyglądała bardzo przyzwoicie, a łatwość zdobywania kolejnych punktów mogła ucieszyć kibiców z Zielonej Góry. Do tego na zgorzeleckiej hali bardzo intensywnie dopingowali swoich ulubieńców fani z Winnego Grodu, którzy specjalnie wybrali się do Zgorzelca.
Po punktach Jakuba Karolaka i Daniela Dillona Turów zbliżył się na 7:5, lecz zielonogórzanie nadal kontrolowali wynik. Świetnie grał jednak Karolak, którego trójki pozwalały zgorzelczanom na utrzymywanie bliskiego wyniku. Kontra i rzut Dillona wyprowadziły Turów na prowadzenie 10:9 po prawie pięciu minutach gry. W odpowiedzi pod tablicami ogromny wysiłek wkładał Dejan Borovnjak, który punktował po pick&rollach i akcjach indywidualnych. Ciężar gry wziął na siebie również Koszarek, którego druga trójka przywróciła przewagę gości – 14:12. Dobrą zmianę dał Karol Gruszecki – jego zagranie po przechwycie na wynik 18:16 po raz kolejny przełamywało remis. Niestety, taki stan nie trwał długo – Turów wyrównał i po pierwszej kwarcie wynik na tablicy to 18:18.
Druga kwarta to moment wielkiej ofensywy Turowa – dwie trójki na start kwarty pozwoliło gospodarzom na sześciopunktowe prowadzenie. Skutecznie odpowiedział Dee Bost – jego rzut z dystansu na 24:21 zmusił trenera Ignatowicza do wzięcia pierwszej przerwy. Turów prowadził czterema-pięcioma punktami, a Zastal – odpowiadał kolejnymi rzutami zza łuku. Trójka Gruszeckiego pozwoliła na dojście rywala na zaledwie 27:28. Wówczas jednak odpowiedział Mateusz Kostrzewski i prowadzenie wyniosło 31:27. Na szczęście udało się doścignąć Turów i wsad Bosta doprowadził do remisu 31:31 – coach Ignatowicz poprosił wówczas o kolejny timeout. Nie uchroniło to gospodarzy od utraty dotychczasowego prowadzenia – Zastalowcy rozpoczęli budowanie swojej przewagi – po rzutach wolnych Vlada Moldoveanu wyniosła ona osiem punktów (42:34). Wicemistrzowie Polski przed końcem pierwszej połowy nieco nadgonili, lecz i tak prowadzenie pozostawało w rękach Zastalu – 44:38.
Po przerwie goście stosunkowo dobrze radzili sobie z przeciwnikiem, jednak duża ilość fauli, a w konsekwencji kilka akcji 2+1 PGE Turowa pozwalała wicemistrzom na zbliżanie się do Zastalu. Doskonale dysponowany był na szczęście Bost, którego trójki wyprowadziły zielonogórzan na najwyższe dotychczas prowadzenie – 55:46. Sztab Turowa wziął czas – sytuacja wyglądała niezbyt ciekawie. W kolejnych minutach trzeciej kwarty goście ciągle prowadzili, jednak Turów stopniowo niwelował różnicę – pomagał w tym głównie Filip Dylewicz, skuteczny po obu stronach boiska. Po rzutach osobistych Dillona było 63:60 dla Zastalu, co skłoniło Saso Filipovskiego do wzięcia przerwy.
Nie poskutkowało to dobrze – Turów chwilę później doprowadził do wyrównania, a nawet objął prowadzenie po trójce Karolaka (68:65). Taki stan rzeczy utrzymał się do końca kwarty. Rezultat – 70:68. Zapowiadała się bardzo intensywna ostatnia kwarta…
Do odrabiania przeszli goście – agresywna obrona mistrzów Polski szybko poskutkowała mnogością przewinień i spadkiem skuteczności rzutów Turowa. Po początkowym zbliżeniu się obu drużyn (72:71), Turów ponownie uciekł, tym razem na pięć punktów. Bynajmniej nie powstrzymało to zielonogórzan przed jeszcze cięższą pracą – kontra i punkty Dee Bosta ponownie zmniejszył przewagę (81:79). Po długiej akcji Koszarek doprowadził do wyrównania 81:81. Nerwy zaczęły doskwierać również zawodnikom – w krótkim spięciu przewinieniem technicznym zostali ukarani Bost i Kostrzewski (przewinienie obustronne). Całe zajście rozkojarzyło podopiecznych Saso Filipovskiego -błąd 24 sekund oraz kolejna trójka zgorzelczan mocno skomplikowała położenie drużyny. Sztab szkoleniowy wziął czas – pięć punktów straty na zaledwie 2,5 minuty do końca meczu mogło martwić…
Na szczęście interwencja trenerów podziałała – Zastalowcy szybko doprowadzili do wyrównania i na minutę do końca było po 86. Zimną krew zachowywał Dee Bost, fenomenalnie przeprowadzając atak i kończąc go akcją 2+1 dla gości. Co prawda przez ostatnie 20 sekund obie strony faulowały się nawzajem, zwycięsko wyjść z sytuacji udało się zielonogórzanom, choć nerwów nie zabrakło – dwukrotnie okazje do zdobycia punktów mieli jeszcze gospodarze, lecz udało się tylko raz – i to z końcową syreną.
Wynik – 95:92. Spotkanie pełne nerwów i stojące pod znakiem średniej dyspozycji gości z Zielonej Góry. Liczy się jednak zwycięstwo w trudnym meczu przeciwko wicemistrzowi!
PGE Turów Zgorzelec – Stelmet BC Zielona Góra 92:95 (18:18, 20:26, 32:24, 22:27)
Turów: Karolak 25, Dylewicz 21, Dillon 19, Kostrzewski 13, Novak 10, Krestinin 4, Prostak 0, Gospodarek 0
Stelmet: Koszarek 19, Bost 18, Djurisić 13, Ponitka 11, Borovnjak 10, Gruszecki 8, Moldoveanu 6, Zamojski 5, Szewczyk 3, Hrycaniuk 2