Jutro Stelmet Zielona Góra zmierzy się w meczu X kolejki Tauron Basket Ligi z Polpharmą Starogard Gdański. Dodatkowym smaczkiem będzie z pewnością obecność na ławce gości Tomasza Jankowskiego. Co trener Polpharmy ma do powiedzenia przed powrotem do Zielonej Góry?
Tomasz Jankowski jeszcze w zeszłym sezonie pracował w Stelmecie (fot. Aleksandra Krystians)
Czego spodziewa się Pan po meczu ze Stelmetem?
Tomasz Jankowski: Dopiero nieco ponad tydzień temu przejąłem Polpharmę i wciąż prowadzę obserwacje zawodników. Chciałbym ich przekonać do pewnego stylu gry. Doskonale zdaję sobie sprawę, że spotkamy się z najsilniejszym zespołem w kraju, który dodatkowo rozwinął już swoje skrzydła. I tak naprawdę będzie niezmiernie trudno, aby Stelmet przegrał jakikolwiek mecz w lidze.
Dość odważna kwestia, szczególnie w świetle ostatniego spotkania Stelmetu z Asseco, w którym goście byli o włos od zwycięstwa. Przecież gdyby trafili ostatni rzut, zdobyliby twierdzę CRS…
Oczywiście różne rzeczy się zdarzają w sporcie, ale bądźmy szczerzy, że siła drużyny Mihailo Uvalina jest niepodważalna.
To może więcej o tym. Jak ocenia pan skład zielonogórzan? Czy jako były trener Stelmetu widziałby pan jakieś zmiany, dostrzega jakieś słabsze punkty?
W tej chwili nie widzę żadnych słabych punktów. Po nie najlepszym początku trener Uvalin wyczyścił pewne sprawy, było kilka zmian, z kilku zawodników zrezygnowano. Ale to tylko świadczy o tym, że Stelmet miał tak budowany skład, że mógł sobie pozwolić na takie roszady i w takim wymiarze. Natomiast ogólnie rzecz biorąc, to nie mnie to oceniać.
Gdzie będzie leżał klucz do sukcesu czy do postawienia się mistrzom Polski?
W każdym spotkaniu należy poszukiwać swojej szansy. Jedyną jaką ja widzę, to że moja drużyna mogłaby zostać lekko zlekceważona. Z drugiej strony, znając trenera Uvalina, on już odpowiednio zmotywuje swoich zawodników i nie pozwoli, aby zagrali na pół gwizdka.
Czy dla pana bezpośrednie starcie z trenerem Uvalinem ma specjalne znaczenie? Czy dodatkowo pana motywuje, bo przecież wszyscy doskonale pamiętają, że właśnie serbski szkoleniowiec zastąpił pana w Stelmecie na stanowisku pierwszego trenera?
Nie, absolutnie nie. Żadne indywidualne pojedynki czy wojenki nie mają najmniejszego sensu. Zresztą nigdy tak nie pochodziłem do żadnego zespołu czy trenera. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że trener Uvalin jest szkoleniowcem bardzo doświadczonym i posiada ogromną wiedzę, ale skupiam się na prowadzeniu mojej drużyny.
Wraca pan do Zielonej Góry, w której spędził pan przecież prawie trzy lata. Jakiego powitania kibiców się pan spodziewa?
Przyznam, że bardzo przyjemnie wspominam tamte czasy, ale nie myślę tymi kategoriami, jak zostanę przyjęty, itp. Oczywiście pamiętam zielonogórskich fanów, którzy są świetni, zawsze bardzo gorąco i żywiołowo dopingują swój zespół. Ja jednak skupiam się na swojej drużynie. Jedziemy na bardzo trudny teren, musimy walczyć i dać z siebie wszystko. Tylko to mnie interesuje.
Rozmawiał: Przemysław Piotrowski
źródło: www.basketzg.pl