Dziś wieczorem Stelmet Zielona Góra zmierzy się w trzecim półfinałowym pojedynku z AZS-em Koszalin. Prezentujemy rozmowę z asystentem trenera Tomaszem Jankowskim, który mówi o szansach naszego zespołu na zakończenie serii już dziś, o IV kwarcie z dwóch ostatnich spotkań oraz o rywalizacji Turów-Anwil.
fot. Aleksandra Krystians
Jaki nastrój panuje w drużynie po tych pierwszych dwóch spotkaniach z AZS-em?
Tomasz Jankowski: Wydaje mi się, że wszyscy czują się bardzo dobrze po tych „przetarciach” z Czarnymi te dwa mecze z Koszalinem wyglądały zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że w dobry sposób je rozpoczęliśmy, pokazaliśmy swoją siłę, moc i potencjał. Wynikiem 2-0 wszyscy są zadowoleni i pozytywnie patrzą na dalsze rozgrywki. Oczywiście zrobimy wszystko, żeby już z Koszalina tutaj na piąty mecz nie wracać.
Dwa ostatnie mecze były do siebie bardzo podobne. W II i III kwarcie przycisnęliście przeciwników i wypracowaliście 20-punktową przewagę, a w IV kwarcie nastąpiło jakieś rozprężenie.
Trudno jest utrzymać określony poziom sportowy czy to przez cały sezon czy to przez np. choćby jeden mecz, analizując to w ten sposób. Myślę, że już kilka razy o tym rozmawialiśmy, zrobiłem następną analizę tego ostatniego spotkania i będziemy dzisiaj to z chłopakami oglądać. Myślę, że trzeba zobaczyć jeszcze raz na własne oczy, że nie można tak trwonić swojej ciężkiej pracy przede wszystkim. To, że prowadziliśmy w jednym i drugim meczu dwudziestoma punktami nie wzięło się znikąd. Wzięło się to z naszej bardzo dobrej obrony i ciężkiej pracy, więc potrzeba nam trochę więcej szacunku dla samych siebie.
Na pewno przyglądacie się także rozgrywkom w drugiej parze półfinałowej. Jakie szanse ma jedna i druga drużyna w tym starciu? Czy dziś Turów zakończy tę serię?*
Tomasz Jankowski: Powiem szczerze byłem trochę zdziwiony tym ostatnim spotkaniem. A dokładniej zdziwiony tym, że Anwil tak długo, do samego końca, do ostatnich sekund walczył o zwycięstwo. W naszej parze było podobnie – Koszalin dwa razy walczył do samego końca, także to jest bardzo fajne. Teoretycznie wydaje mi się, że to, na co stać Anwil, to maksymalnie jedno zwycięstwo we Włocławku.
* rozmowę przeprowadzono jeszcze przed rozegraniem trzeciego meczu Anwil – Turów
źródło: www.basketzg.pl