Hit Tauron Basket Ligi zakończony – najciekawszy pojedynek padł łupem radomian! Mistrzowie Polski nie zdołali zwyciężyć, chociaż walka toczyła się o pięć minut dłużej niż zwykle. Wynik? 88:86 dla Rosy…
Wynik otworzył Dejan Borovnjak rzutem z półdystansu po pick&rollu z Łukaszem Koszarkiem, jednak szybko odpowiadali gospodarze – trójki C.J Harrisa i Igora Zajcewa pozwoliły Rosie odskoczyć na 8:4. Zastalowcy nie wystrzegali się niepotrzebnych błędów, takich jak urwane rzuty czy tracenie piłki w kontrze. Całe szczęście bez skazy był Mateusz Ponitka, którego rzut ustanawiał wynik jedynie na 9:10 dla Rosy. Wówczas to świetne wejście w grę zaliczył doświadczony Robert Witka – skrzydłowy najpierw trafił spod kosza, a później odważnie rzucił z dystansu, wyprowadzając radomian na 15:9. Reagować musiał Saso Filipovski – początek wyglądał co najmniej przeciętnie w wykonaniu mistrzów Polski…
Sytuacja wyglądała fatalne – kolejne akcje Witki i pozostałych graczy wyprowadziły trzeci zespół ligi na 21:9. Radomianie grali bardzo decydowanie i zachowawczo jednocześnie – świadczy o tym m.in. fakt, że pierwszy faul podopieczni Wojciecha Kamińskiego zanotowali na niecałe 2 minuty przed końcem kwarty. Efekt? 28:18 po 10 minutach. „Siła w precyzji” – wykorzystywane przez Rosę błędy Stelmetu doskonale odzwierciedlały te właśnie słowa.
Start drugiej kwarty również należał do gospodarzy pojedynku – radomianie powiększali swoją przewagę, zdobywając punkty drugiej szansy i z kontry. W połowie tej części meczu Zastal rozpoczął nadrabianie strat – po kilku nieudanych akcjach dystansowych, ciężar gry skupił się na strefie podkoszowej. Efekty takiej zamiany taktycznej można było szybko odczuć – zielonogórzanie częściej pojawiali się na linii rzutów wolnych i zdobywali punkty spod obręczy. Po wolnych Przemysława Zamojskiego było 33:25 i zdawało się, że kryzys został zażegnany. Trzy minuty później trójka Dee Bosta na 39:35 była zdecydowany sygnałem, że Zastal powrócił do gry – chwilę po tym zagraniu to jednak radomianie zagrali skutecznie i strata ponownie wynosiła sześć punktów. Filipovski poprosił o czas po raz drugi. Po trójce Łukasza Bonarka Rosa ponownie uciekła, lecz w ostatnich sekundach udało się odpowiedzieć – rzut Karola Gruszeckiego ustanowił wynik po pierwszej połowie na 44:40.
Po przerwie mistrzowie Polski stopniowo odrabiali straty. Od praktycznie samego początku kwarty goście ciągle tracili między trzy a pięć punktów. Nie brakowało ponadto zwad i niepotrzebnego zamieszania po obu stronach boiska. Mimo kilku incydentów, sytuacja zdawała się być pod kontrolą. Do momentu bardzo efektownej kontry MIchała Sokołowskiego trener Filipovski nie brał przerwy. Niestety, kolejne błędy gości nie pomagały – Rosa tymczasem utrzymywała prowadzenie po rzutach wolnych Harrisa (55:50). Udało się jeszcze odpowiedzieć, lecz i tak niewiele to zmieniło. 55:52 dla Rosy po 30 minutach.
Ostatnie 10 minut rozpoczęły dwa wypadki niekorzystne dla Zastalu – drobny uraz Adama Hrycaniuka oraz podkręcenie kostki Bosta. Dało to sygnał do ataku Rosie, która przeszła do ofensywy – po dwóch akcjach Bonarka było ponownie siedem punktów przewagi radomian – 65:58. To był niestety tylko przedsmak możliwości Rosy – chwilę później za trzy trafił Harris i gospodarze prowadzili 68:58 – była to pierwsza od prawie 20 minut przewaga dwucyfrowa radomian. Wkrótce jednak ożywił się Koszarek, a na parkiet wrócił Bost – gracze dodali nowej energii gościom, co pozwoliło na odzyskanie rytmu i powrót na stratę pięciopunktową. Z czasem udało się w końcu przybliżyć na zaledwie jeden punkt, a akcję później – objąć upragnione prowadzenie po dobitce Nemanji Djurisicia – 73:72. Ostatnia minuta miała więc przynieść najwięcej nerwów. Rzuty wolne Torey’a Thomasa i ponowne prowadzenie Rosy 74:73 na 30 sekund do końca zasiewały ogromną niepewność dla obu stron. Wielkie nerwy towarzyszyły do (dosłownie) ostatniej sekundy – wówczas to Dee Bost miał dwa rzuty wolne do doprowadzenia do dogrywki przy stanie 75:73. Amerykanin trafił z ogromnym trudem oba rzuty i doprowadził do dogrywki…
Dodatkowe minuty były koncertem w wykonaniu Rosy – siedem punktów z rzędu i objęcie tak wysokiego prowadzenia w rozstrzygającym momencie spotkania nie wróżyły dobrze. 82:75 i 2,5 minuty – Saso Filipovski musiał coś wymyślić, by dać jeszcze szansę Zielonej Górze na zwycięstwo. Ciężar gry wzięli na siebie Ponitka i Bost – dzięki ich grze udało się zmniejszyć stratę do trzech „oczek”. Również Djurisić podpiął się pod zdobywanie punktów – mimo to strata ciągle wahała się między 3-4 punktami. Dzięki grze Djurisicia i Koszarka udało się doprowadzić do remisu 86:86 na równo 21 sekund do końca. Ostatni ruch miał należeć do Rosy – dosłownie w ostatniej sekundzie trafienie na zwycięstwo zaliczył Sokołowski. 88:86 dla Rosy i druga porażka Zastalu stała się faktem…
Rosa Radom – Stelmet BC Zielona Góra 88:86 (28:18, 16:22, 11:12, 20:23; d. 13:11)
Rosa: Sokołowski 22, Harris 19, Witka 12, Thomas 11, Zajcew 8, Bonarek 8, Szymkiewicz 4, Jeszke 2, Adams 2, Hajrić 0
Stelmet: Bost 17, Mat. Ponitka 14, Djurisić 13, Borovnjak 12, Moldoveanu 9, Koszarek 9, Zamojski 4, Hrycaniuk 4, Gruszecki 3, Mar. Ponitka 1, Szewczyk 0