Od początku spotkania widzieliśmy moc duetu Savovic-Dragicevic. Obaj zawodnicy zdobyli w sumie 29 punktów i mieli również dużo zbiórek. Pierwszy mecz Stelmetu BC w PLK można zaliczyć do udanych. Zastalowcy wygrali 84:77.
Mecz rozpoczęliśmy tą samą pierwszą piątką, co w spotkaniu o Superpuchar Polski. Pierwsze punkty należały do gospodarzy, którzy grali bardzo dobrze w obronie przez co nasi zawodnicy w swojej drugiej akcji popełnili błąd 24 sekund. Zmobilizowało to Vladimira Dragicevica, który zdobył dla nas dwa punkty spod kosza, a później zagrał bardzo dobrze w obronie. Niestety za trzy trafił Michał Kolenda z zespołu Trefla Sopot. Vlado nie poddawał się i wszystkie 6 punktów Zastalu należało właśnie do niego. Po kilku akcjach widać było, że to dzięki Stelmetowskiemu duetowi z Czarnogóry nasi koszykarze obieli prowadzenie. Boris Savovic razem z Vladem zdobyli w sumie 11 punktów. Choć Nikola Markovic trafił w ostatniej sekundzie akcji to my wygraliśmy pierwszą kwartę 14:11.
Drugą kwartę zaczęliśmy niepomyślnie. Jednak w kolejnej akcji Jarosław Mokros trafił pierwszą „trójkę” Zastalowców w tym spotkaniu. Tym samym odpowiedział Nikola Markovic z zespołu gospodarzy. Mimo starań Przemek Zamojski nie mógł wstrzelić się w grę i drugi raz spudłował z dystansu, ale Vlado Dragicevic, który widać, że był bardzo skupiony na tym co robił, dobił piłkę i ten zawodnik miał już 8pkt. Zawodnicy Stelmetu BC ładnie dzielili się piłką. Dobra gra zespołowa okazała się niestety nieskuteczna, ponieważ gospodarze grali świetnie w obronie. Lider gospodarzy-Michał Kolenda trafił dwa rzuty wolne po dobrej kontrze i Trefl Sopot wyszedł na prowadzenie. Zastalowcom nie wchodziły trójki. Natomiast nie poddawali się i obie drużyny grały punkt za punkt. Sopocianinie mieli więcej zbiórek, które dawały im punkty, lecz wtedy znowu pokazał się duet Czarnogórców i na dwie minuty do końca połowy zielonogórzanie prowadzili 3 oczkami. Po tej akcji trener Marcin Kloziński poprosił o przerwę, a po jej zakończeniu od razu zażądał drugiej. Vlad popisał się dobrą grą w obronie jak i w ataku. Po pierwszej połowie wygrywaliśmy 41:36.
Zawodnicy Trefla po przerwie mieli bardzo słabą skuteczność. Po stronie Stelmetu BC przemówił Filip Matczak, który celnie rzucił z dystansu. Na boisku szalał dziś Vlado Dragicevic, który był wszędzie. Zbierał piłki, rozgrywał akcję i asystował do kolegów z drużyny. Gospodarzy przy grze nadal podtrzymywał Michał Kolenda. Pomagał mu Piotr Śmigielski, ale Zastalowcy utrzymywali przewagę pomimo wyczerpanego po 5 minutach kwarty limitu fauli. Nasi koszykarze byli bardziej skoncentrowani i walczyli o każdą piłkę. Popełnili jednak kilka błędów, z których przeciwnicy zdobyli łatwe punkty. Dzięki temu gospodarze doprowadzili do remisu po 52 „oczka” na trzy minuty przed zakończeniem kwarty. Po raz kolejny zaczęła się walka o każdy punkt. Tę rywalizację wygrali zielonogórzanie. Szczególnie dobrą końcówkę miał Jarek Mokros. Przed ostatnią kwartą prowadziliśmy 61:56.
Artur Mielczarek rozpoczął czwartą część spotkania od celnej trójki. Koszykarze z Trefla byli bardzo zmobilizowani po wejściu na boisko i przez pierwsze trzy minuty nasi zawodnicy mieli problem z oddawaniem rzutów. Zła passa minęła i po połowie kwarty prowadziliśmy ośmioma punktami. Mimo starań Brandona Browna, Zastalowcy nie dawali odebrać sobie przewagi. Na półtorej minuty przed końcem spotkania Przemek Zamojski trafił oba ze swoich rzutów wolnych, co dało wynik 81:75 dla Zielonej Góry. W Hali 100-lecia gospodarze próbowali jeszcze odrobić straty, ale musieli uznać wyższość naszej drużyny, która wygrała całe spotkanie z wynikiem 84:77.