Nie było łatwo, jednak po walce udało się! Zastal zwycięża w Szczecinie po zaciętym meczu 74:67!
Pierwsze minuty spotkania zapowiadały się bardzo ciekawie – goście z Zielonej Góry zaczęli od wysokiego prowadzenia 8:2. Wówczas jednak wszystko zaczęło iść nie po myśli mistrzów Polski. Gra prowadzona przez Brandona Browna i Pawła Kikowskiego sprawiła, że Wilki zaliczyły run 18:2 i wyszły na wysokie prowadzenie na koniec kwarty – 20:10. Błędy Zastalowców objawiały się w każdym aspekcie gry, jednak to, co wychodziło na pierwszy plan, to mnóstwo niepotrzebnych przewinień – m.in. przez faul Adama Hrycaniuka gospodarze zdobyli aż…. 4 punkty w jednej akcji. Trener Saso Filipovski nie próżnował i prosił o czas, motywując i strofując swoich podopiecznych.
Po przerwie między kwartami Zastal zabrał się za odrabianie. Szybko udało się zredukować stratę do czterech punktów – rzut Nemanji Djurisicia na 23:19 dawał szansę na odzyskanie prowadzenia. Szczecinianie nie poddawali się i ciągle napierali – po rzucie Pawła Leończyka było 29:24, choć jeszcze chwilę przed nim było tylko 27:24. Ten sam zawodnik kontynuował pochód Wilków do powiększania prowadzenia – jego zagranie doprowadziło do ponownej, wysokiej przewagi – 33:26. Wówczas to coach Filipovski znów wziął przerwę. Niewiele zmieniło się przed końcem pierwszej połowy – co prawda Przemysław Zamojski zdołał trafić dystansu. była to jedyna zdobycz zielonogórzan przed przerwą. 33:29 – taki stan na pewno nie był szczytem marzeń Zastalowców…
Dobry start w trzeciej kwarcie zaliczył Łukasz Koszarek, szybko rzucając zza łuku na 33:32. Coraz to aktywniejsza ofensywa Zastalu zapowiadała poprawę, jednak wówczas Wilki przeszły do zmasowanego ataku – dwie trójki i kontra sprawiły, że przewaga sięgnęła aż dziewięciu „oczek” (43:34). Spora w tym zasługa Russella Robinsona, który kilkukrotnie wykradał piłki m.in. Dee Bostowi oraz Koszarkowi. Na szczęście zielonogórzanie wzięli się w garść – po kontrze Djurisicia przegrywali jedynie punktem (45:44), a po kolejnym zagraniu – tym razem Mateusza Ponitki – był remis po 48. Do końca trzeciej części meczu Wilki wygrywały już tylko jednym „oczkiem” – 51:50.
Ostatnia kwarta była bardzo wyrównana – po trzech minutach wynik ciągle obracał się w okolicach remisu. Gdyby nie faul ofensywny Hrycaniuka przy stanie 57:57, zielonogórzanie powróciliby na długo oczekiwane prowadzenie… Sprawy w swoje ręce wziął Koszarek, którego trójka na 60:59 uspokoiła nieco sytuację. Był to TEN moment, od którego wszystko zaczyna się wyjaśniać. Zastal wypracował przewagę, stopniowo dodając do swego dorobku kolejne punkty. Bynajmniej nie zniechęcało to Wilki – rzuty wolne Robinsona na dwie minuty do końca doprowadziły do stanu 65:66 – Szczecin był coraz bliżej. Ostatnia minuta to wojna nerwów – Zastal prowadził 70:67, jednak Dee Bost stracił piłkę i szansa po stronie Wilków była niepowtarzalna. Niestety – nie udało się zdobyć punktów. W ostateczności wynik zatrzymał się na 74:67, a efektownym wsadem mecz zakończył Bost – odgrywając się za stratę.
Wygrana z Wilkami to 16. zwycięstwo Zastalu w lidze.
King Wilki Morskie Szczecin – Stelmet BC Zielona Góra 67:74 (20:10, 13:19, 18:21, 16:22)
King Wilki: Kikowski 11, Leończyk 10, Robinson 10, Brown 10, Nowakowski 9, Nikolić 7, Aiken 4, Gaines 4, Majewski 2
Stelmet: Koszarek 16, Djurisić 14, Borovnjak 10, Zamojski 8, Gruszecki 7, Hrycaniuk 6, Szewczyk 4, Ponitka 4, Bost 3, Moldoveanu 2