Legenda europejskiej i światowej koszykówki. Mistrz świata z Jugosławią, mistrz Europy także z Jugosławią i reprezentacją Niemiec, mistrz Euroligi z Barceloną. To nie wszystkie, choć najważniejsze sukcesy bogatej kariery trenerskiej Svetislava Pesica, trenera Bayernu Monachium. Serb to też człowiek z wielką klasą, którą wyczuwa się podczas obserwacji jego zachowania na ławce trenerskiej, jak i poza nią.
Przeczytajcie rozmowę ze szkoleniowcem koszykarskiego Bayernu Monachium i przekonajcie się sami! Ze Svetislavem Pesicem rozmawialiśmy w Miluzie po meczu, w którym Stelmet uległ Bawarczykom 77:92.
Dziś wyszliście zwycięsko z pojedynku ze Stelmetem. Jak ocenia pan to spotkanie?
Svetislav Pesic: Wynik dzisiejszego meczu naprawdę nie miał dla mnie większego znaczenia. Obie drużyny są jeszcze w okresie przygotowawczym, a nam brakuje po prostu ogrania meczowego. Mamy wielu nowych zawodników, a proces ich integracji musi trochę potrwać. Bardzo dużo trenowaliśmy, ale rozegraliśmy do tej pory mało pojedynków. Dobrze też, że mogliśmy dzisiaj zagrać przeciwko drużynie seniorskiej.
Który z zawodników z Zielonej Góry wyróżniał się dziś najbardziej?
Szczerze mówiąc, mimo całego szacunku jakim darzę Stelmet, to dzisiaj skupiłem się przede wszystkim na moich zawodnikach. Wciąż muszę ich poznawać, bo do zespołu dołączyło bardzo wielu nowych graczy. Trening to jedna sprawa, ale podczas treningu możesz lepiej poznać swojego zawodnika. Znam prawie wszystkich koszykarzy polskiego zespołu, ale dzisiaj koncentrowałem się prawie wyłącznie na moich zawodnikach.
Stelmet Zielona Góra zmierzy się też z Bayernem w rozgrywkach Euroligi. Jakie znaczenie ma ten mecz dla pana w kontekście przygotowań do pojedynków z mistrzem Polski?
Prawdę mówiąc nie ma większego znaczenia. Nasz pierwszy mecz w Eurolidze gramy ze Stelmetem na wyjeździe, a więc będzie to zupełnie inne spotkanie. Na pewno miło, że dzisiaj zwyciężyliśmy, bo zawodnicy, którzy ciężko pracują na treningach potrzebują takich nawet nic nieznaczących zwycięstw. Moje doświadczenie podpowiada mi, że nie ma dwóch takich samych meczów, więc w Eurolidze będzie to już diametralnie inny pojedynek.
A jakie oczekiwania ma Bayern Monachium przed rozpoczęciem Euroligi?
Dużo więcej koncentracji poświęcimy z pewnością rozgrywkom Bundesligi. W Eurolidze będziemy chcieli się dobrze „sprzedać”. To będzie dla nas, dla klubu jak i dla naszych kibiców, nowe wyzwanie, bo będzie to nasz pierwszy sezon w tych rozgrywkach. Na pewno da nam też dodatkową motywację do walki, i impuls do dalszego rozwoju koszykarskiego projektu w Bayernie Monachium.
Przed tym sezonem kupiliście czterech zawodników (Heiko Schaffartzik, Deon Thompson, Yassin Idbihi i Nihad Djedovic – przyp. red.), którzy w poprzednim sezonie reprezentowali Albę Berlin…
Nie, my nikogo z Alby nie kupiliśmy, oni po prostu dołączyli do naszego zespołu.
Czy z nimi w składzie uda się wam w końcu zdetronizować Brose Baskets Bamberg, zdobywcę ostatnich czterech tytułów w lidze?
Już w poprzednim sezonie wygrywaliśmy i z Albą, w której składzie było właśnie tych czterech graczy, i z Bambergiem, a potem pokonaliśmy berlińczyków w playoff 3:0, więc wcale tacy słabi nie byliśmy. Byliśmy zresztą jedynym zespołem, który w meczach z mistrzem Niemiec mógł pochwalić się pozytywnym bilansem. Z takimi drużynami potrafimy nie tylko grać, ale przede wszystkim wygrywać. Ale nowy sezon, to nowe sytuacje, nowe okoliczności. W Bambergu pozostali najważniejsi zawodnicy, co jest ich dodatkowym atutem, a Alba zupełnie zmieniła swój skład. Jednak Alba jest zawsze groźna. Bardzo ciekawa sytuacja jest natomiast w Oldenburgu, tam do drużyny wicemistrza kraju dołączył tylko jeden nowy zawodnik i ich też nie można lekceważyć. Bundesliga przez ostatnie lata stała się bardzo wyrównaną i silną ligą. My natomiast funkcjonujemy w klubie-marce „Bayern Monachium” i każdy chce nas pokonać i z nikim nie gra się nam łatwo. Ten sezon Bundesligi zapowiada się na bardzo interesujący.
A jak ocenia pan polskie rozgrywki ligowe? Ma pan o nich jakąkolwiek wiedzę?
Ogólnie tak. To liga z dużym potencjałem. Szczególnie znany jest mi rocznik 93’, który tak dobrze zagrał w młodzieżowych mistrzostwach świata. Szkoda, że nie było tej kontynuacji i nie poszedł za tym dobry wynik w tegorocznym Eurobaskecie. Ale tak to jest z tymi pojedynczymi turniejami, w których do sukcesu potrzeba też trochę szczęścia. Bardzo pozytywnie oceniam rozwój polskiej koszykówki – dobra liga, bardzo dobrzy zawodnicy. Może Turów Zgorzelec nie jest już tak silny jak wcześniej, ale są następne zespoły, takie jak Stelmet. Polska liga z pewnością będzie się jeszcze rozwijać.
Rozmawiał: Kacper Pupin