Nadspodziewanie łatwo rozprawili się Zastalowcy z jedną z najgroźniejszych drużyn ligi – Anwilem Włocławek. Rottweilery zostały całkowicie osaczone i pokonane aż 91:64!
Wynik pojedynku mógł otworzyć Robert Tomaszek, jednak center Anwilu nie trafił spod obręczy – w odpowiedzi dwa punkty zdobył Mateusz Ponitka, dzięki czemu to Zastalowcy wyszli na prowadzenie. Na reakcję nie przysło długo czekać – niespodziewanie zagraniem 2+1 popisał się Piotr Stelmach. Na sczęście prowadzenie gości nie trwało długo – kolejne ataki zielonogórzan kończyły się punktami, co pozwoliło na przewagę – 8:3. W międzyczasie nie obyło się bez kuriozalnych sytuacji, pokroju swobodnego… wbiegnięcia na aut przez Roberta Skibniewskiego czy niezrozumiałych fauli ofensywnych. Pojawiły się również pierwsze emocjonalne reakcje na decyzje sędziów, za co Kamil Łączyński otrzymał przewinienie techniczne.
Po trójce Champa Oguchiego Anwil tracił już tylko dwa punkty – 11:13. W porównaniu do wcześniejszej, siedmio- czy ośmiopunktowej różnicy, zielonogórzanie pozwalali na zbyt wiele. Niedługo później emocje udzieliły się Dee Bostowi, którego arbitrzy również obdarowali „dachem”. Co gorsza, w kolejnej akcji Bost faulował już po raz trzeci i zmuszony był usiąść na ławce. Ku radości kibiców, powracający na parkiet Łukasz Koszarek uspokoił grę, a w dodatku niemal równo z syreną trafił z dystansu, ustanawiając wynik po pierwszej kwarcie na 24:17 dla Stelmetu BC.
Druga kwarta i jej początek przyniosły Zastalowi szansę na umocnienie przewagi. Niecelne rzuty Anwilu i przeciwna temu skuteczność gospodarzy sprawiła, że po minucie było już 29:19. Gdy Przemysław Zamojski przymierzył zza łuku na 32:21, Igor Milicić poprosił o przerwę na żądanie – Anwil dawał się zdecydowanie zbyt łatwo stłamsić przez mistrzów Polski. Po timeoucie sygnał do walki dał Oguchi, popisując się akcją 3+1. Gościom nie dali się jednak rozpędzić duet Hrycaniuk-Zamojski, kończąc akcje spod kosza i z dystansu. W połowie kwarty przebudził się również Karol Gruszecki, trafiając zza łuku i z linii rzutów wolnych.
Coraz większe kontrowersje roztaczały się wokół jednego z sędziów – jego decyzje na tyle rozsierdziły Saso Filipovskiemu, że i on dołączył do grona ukaranych tak zwanymi technikami. Nie przeszkadzało to Zastalowcom w w powiększaniu przewagi – paradoksalnie cała sytuacja zmobilizowała ich do jeszcze mocniejszej walki. Po przechwycie i kontrze zakończonej wsadem Nemanji Djurisicia Zastal prowadził rekordowo, bo aż 46:28. Milicić po raz drugi zareagował, biorąc czas. Główny motor napędowy Anwil, David Jelinek, był niemal całkowicie wyłączony z gry. Bardzo mocno oddziaływało to na postawę Rottweilerów. Reakcja chorwackiego szkoleniowca nic nie wniosła – Stelmet nie dość, że nie słabł, to jeszcze umacniał się na prowadzeniu. Trzecia w meczu trójka Zamojskiego wyprowadziła zespół na 54:30. Ostatecznie kwarta druga zakończyła się wynikiem 56:32 – aż zaskakujaca była łatwość, z jaką Stelmet uciekał Anwilowi…
Druga połowa nie przyniosła z początku żadnych zmian. Zastalowcy utrzymywali prowadzenie i mimo większej agresji gości udawało się nadal kontrolować grę. Po pięciu minutach trójka Ponitki na 65:41 doprowadziła do różnicy takiej samej jak na początku kwarty trzeciej. Włocławianie robili co mogli, a i tak każda ich próba była niweczona po kilkunastu sekundach. Rezultat trzeciej kwarty był jeszcze bardziej na plus – nie zabrakło dzięki temu akcji widowiskowych… 76:47 – przy takim wyniku mało kto wierzył, że coś się jeszcze zmieni…
Ku uciesze kibiców, efektownie zrobiło się też po drugiej stronie kosza – imponującym wsadem na start kończącej kwarty popisał się Grzegorz Kukiełka. Coach Filipovski nie wahał się ponadto dać szansy młodszemu z braci Ponitków. Młody „Ponit” w ciągu 30 sekund dwukrotnie trafił za trzy, co dało prowadzenie 84:54. Później niewiele się zmieniało – prowadzenie było ogromne, a tryumf Zastalu oczywisty.
Końcowy rezultat – 91:64. Czy może być coś lepszego na niedzielny wieczór?
Stelmet BC Zielona Góra – Anwil Włocławek 91:64 (24:17, 32:15, 20:15, 15:17)
Stelmet BC: Zamojski 16, Gruszecki 12, Hrycaniuk 10, Moldoveanu 10, Mateusz Ponitka 9, Koszarek 8, Djurisić 6, Marcel Ponitka 6, Reynolds 5, Szewczyk 3, Bost 2.
Anwil: Oguchi 19, Skibniewski 12, Tomaszek 7, Jelinek 7, Kukiełka 6, Dmitriew 5, Stelmach 3, Łączyński 3, Diduszko 2, Bristol 0.