Russell Robinson jest jednym z graczy, którzy najprawdopodobniej opuszczą Stelmet w najbliższych dniach. Amerykanin nie zagrał w meczu z Treflem Sopot, a do tego klub wycofał jego zgłoszenie do gry w Tauron Basket Lidze. O tej sytuacji zapytaliśmy samego zainteresowanego.
Jak możesz skomentować swoją sytuację w klubie?
Russell Robinson: Do meczu może być zgłoszonych dwunastu zawodników i to było oczywiste, że ktoś musi usiąść na ławce.
Wiesz jaka będzie twoja przyszłość w Stelmecie?
Na ten moment jestem zawodnikiem Stelmetu i trenuję codziennie z zespołem.
Generalnie jak się teraz czujesz w tej drużynie?
Czuję się tutaj bardzo dobrze. Treningi są wymagające, podoba mi się to. Zobaczymy jak moja sytuacja rozwinie się dalej.
Byłeś rozczarowany, że nie mogłeś zagrać w meczu z Treflem?
Muszę być profesjonalnym graczem i nie mogę mieć do nikogo pretensji. To jest część tego biznesu, jakim jest koszykówka. Ja koncentruję się na mojej pracy, którą staram się wykonywać jak najlepiej.
Do Zielonej Góry przyjechał twój agent. Czy coś stało się z twoim kontraktem?
Faktycznie przyjechał dzisiaj, jednak nie wiem jaki był powód tej wizyty. W tej drużynie ma jeszcze paru innych graczy, więc przyjechał zobaczyć mecz. Co się stanie dalej? Zobaczymy.
Co możesz powiedzieć na temat tego meczu, który oglądałeś z ławki?
Na pewno nie brakowało dzisiaj walki. Trefl zagrał jednak bardziej zespołowo i bez problemu trafiali do kosza. U nas świetnie pokazał się Christian Eyenga. Przez długi czas graliśmy zgodnie z założeniami. Gdybyśmy zagrali tak do końca, to zdobylibyśmy Superpuchar, ale takie rzeczy się zdarzają. Mam nadzieję, że zaraz wrócimy na dobrą drogę i będzie już tylko coraz lepiej.