Przed nami kolejne spotkanie w Twierdzy CRS. Tym razem Stelmet BC podejmie nie byle kogo, bo 28-krotnego mistrza Litwy – Żalgiris Kowno.
Co wiemy o Litwinach? – Było trochę w Kownie zawirowań po zmianie właścicieli, ale jest już lepiej i klub finansowo wychodzi na prostą. Tak samo, jak w poprzednich sezonach patentem Żalgirisu na sukcesy w Europie jest oparcie drużyny o litewskich zawodników, uzupełnionych uznanymi markami z zagranicy – mówi nam Aleksandra Golec, euroligowa entuzjastka i znawczyni litewskiej koszykówki. – W poprzednich latach byli to gracze tej klasy, co Sonny Weeems lub Justin Dentmon. W tym sezonie Amerykanów nie zobaczymy, a zagraniczny zaciąg to niski skrzydłowy z Estonii Siim-Sander Vene (z powodu kontuzji jego raczej w CRS nie ujrzymy), 25-letni Australijczyk Brock Motum (zwykle na „czwórce”), czy doświadczony środkowy, Grek Ian Vougioukas, mistrz Euroligi z 2011 roku – dodaje.
Najważniejsi jednak, jak zwykle, pozostają Litwini a kiedy pytamy o litewską część zespołu, nasza rozmówczyni wyraźnie się ożywia, zresztą trudno się jej dziwić. – W tym roku awans do fazy Top 16 znów musi być planem minimum, skoro do ekipy zielono-białych wrócił Mantas Kalnietis, wychowanek Żalgirisu, dyrygent litewskiej kadry i gwiazda tegorocznych ME. Drugi z pierwszopiątkowych obrońców reprezentacji, Renaldas Seibutis dla odmiany w Kownie debiutuje i po sezonach w Hiszpanii oraz Turcji ma wiele do udowodnienia. Są też oczywiście doświadczeni Paulius Jankunas i Robertas Javtokas, fantastyczni obrońcy, którzy we Francji pokazali, że wciąż liczą się na europejskich parkietach. Do Kowna wrócił również Martynas Pocius – absolwent uczelni Duke, który lato poświęcił odbudowaniu formy po sezonie pełnym kontuzji w barwach Galatasaray. Okazuje się, że prawdziwe legendy litewskiego basketu są także tuż przy drużynie. – Sarunas Jasikevicius pracuje z obwodowymi graczami Żalgirisu, a Darius Songaila doświadczeniem dzieli się z wysokimi zawodnikami. Nadal trwa współpraca szkoleniowa z projektem Arvydasa Sabonisa – uzupełnia Aleksandra Golec.
Co przeciwko Litwinom może pokazać Stelmet? Z pewnością ogromną ambicję, której zielonogórzan nigdy w Eurolidze nie brakowało. W tym roku Zastalowcy mają naprawdę bardzo przyzwoity skład (jak na warunki TBL wręcz mistrzowski) a tacy gracze jak Mateusz Ponitka, Karol Gruszecki czy Dee Bost z pewnością chcą pokazać się z jak najlepszej strony w najsilniejszej lidze Starego Kontynentu. Oprócz tego są doświadczeni w zagranicznych bojach Szymon Szewczyk, Adam Hrycaniuk czy Przemysław Zamojski. Dużo jednak zależeć będzie od pozostałych zawodników. Potrzeba nam dobrego występu Łukasza Koszarka i dobrej postawy zielonogórskich czwórek, choć trudno powiedzieć czy Nemanja Djurisić wyjdzie w ogóle na parkiet (problemy z nerkami). Wszyscy zadają sobie także pytanie co pokaże J.R. Reynolds?
Zawodnikom z pewnością potrzebne będzie wsparcie kibiców, o które apelowali oni sami, a także trener Saso Filipovski. Pełna hala i głośny doping w CRS z pewnością może być tym znaczącym czynnikiem, tym bardziej, iż zapowiadana jest spora grupa fanów Żalgirisu, którzy są znani z tego jak wspierają swój zespół. – W trakcie meczów euroligowych, nowoczesna Žalgiris Arena wypełnia się przynajmniej 12 tysiącami rozśpiewanych kibiców – wyjaśnia nam Aleksandra Golec i podkreśla, że Stelmet czeka bardzo trudny mecz. – Drużyna z Kowna bardzo dobrze zaczęła nowy sezon ligi litewskiej i bądźmy szczerzy – grając ze Stelmetem nawet w Zielonej Górze jest uznawana za zdecydowanego faworyta – zapowiada.
Jak będzie w rzeczywistości? Wierzymy, że Stelmet podejmie rękawicę i liczymy na zacięty do samego końca mecz. Litwini to uznana marka, ale zielonogórzanie na swoim najwyższym poziomie mają swoje szanse. Oby je wykorzystali!
Początek spotkania o godzinie 19:00.