Czas już odejść od świątecznych stołów i powrócić do hali CRS-u. W niedzielny wieczór czeka nas ciekawy pojedynek (prawie) na szczycie. Do Zielonej Góry przyjedzie ekipa z Radomia, która na pewno nie odda bez walki swojego wysokiego miejsca w tabeli.
W ostatnich tygodniach, zielonogórska ekipa spisuje się coraz lepiej. Po nieciekawym początku sezonu, w Tauron Basket Lidze Stelmet zanotował pięć zwycięstw z rzędu. Cały czas jednak, pozycja naszych koszykarzy nie jest najlepsza. Piąte miejsce w tabeli, chyba nie do końca nas satysfakcjonuje…
Niedzielne spotkanie może mieć istotny wpływ co do miejsca w tabeli. Choć do fazy play-off pozostało jeszcze parę miesięcy. Już niedługo rozpoczną się mecze rewanżowe, a na szycie Tauron Basket Ligi zrobiło się ciasno. Zespoły na miejscach 2-5 mogą nie raz zamienić swoją kolejność i miejmy nadzieję, że Stelmet podskoczy do góry.
Rosa Radom, która również z bilansem 9-3, przyjedzie jutro do naszego miasta i postara się o ciekawy i zacięty pojedynek. Ma w swojej kadrze graczy, którzy z pewnością nie odpuszczą i przysporzą gospodarzom sporo problemów. Największą uwagę trzeba zwrócić z pewnością na Johna Turka. Dobrze znany w polskiej ekstraklasie amerykański center jest niebezpieczny szczególnie pod tablicami. Adam Hrycaniuk z Danielem Johnosem będą musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, aby nie pozwolić Turkowi zdominować gry pod koszem. Ważną postacią w Rosie jest także rozgrywający Danny Gibson, który pełni także pierwszoplanową rolę strzelca.
Uros Mirković (fot. Aleksandra Krystians)
Już jutro do Zielonej Góry powróci Uros Mirković. Serbski zawodnik spędził w naszym mieście trzy lata temu udany sezon, gdzie jako silny skrzydłowy więcej czasu spędzał pod koszem niż na obwodzie. Teraz jego rola w Rosie Radom, nieco się odwróciła i można spodziewać się więcej jego gry na dystansie.
A co słychać u naszej ekipy? Trener, Saso Filipovski nie pozwolił zawodnikom na dłuższy odpoczynek związany ze świętami. Jak przyznają nasi gracze, treningi z nowym szkoleniowcem są ciężkie i wymagające, ale przynoszą efekty. Po tym jak po fatalnych spotkaniach, odrodził się Przemysław Zamojski, przyszedł czas na poprawę gry Chevona Troutmana. Amerykanin, który na początku sezonu, nie wnosił za wiele do gry swojej drużyny, teraz odgrywa coraz ważniejszą rolę. Kto będzie następny? Po cichu liczymy na Daniela Johnsona, który od początku pobytu w Polsce jest jedną wielką zagadką. Australijczyk wypada poniżej oczekiwań, a pod koszem „Bestia”, która przeplata lepsze mecze słabszymi, potrzebuje dobrego zmiennika, którego na razie brak.
Czy jutro zielonogórska ekipa zdoła pokonać trzecią w tabeli Rosę Radom? Przekonamy się już w niedzielny wieczór od godziny 20.00!