Jednym z liderów Stelmetu w ostatnich spotkaniach jest Quinton Hosley. Amerykanin przez pierwszą część sezonu był uważany za chimerycznego, a dobre występy przeplatał słabszymi. W fazie playoff, o gorszej grze nie ma mowy. We wczorajszym meczu „T2” po raz kolejny był niesamowity. Po meczu poprosiliśmy go o krótki komentarz.
fot. Aleksandra Krystians
Quinton, kolejne spotkanie w playoffach i kolejna twoja znakomita postawa. Co możesz powiedzieć na temat swoich występów w ostatnich tygodniach?
Quinton Hosley: Po prostu próbuję być kompletnym graczem. Kiedy wychodzę na boisko, staram się uczestniczyć w grze od początku do końca.
Słyszałeś zielonogórskich fanów, jak wykrzykiwali twoje imię?
No pewnie! Jak można ich nie słyszeć? Było bardzo głośno, nie tylko dzisiaj, ale także ostatnio. Doceniam ten doping i cieszę się, że są tu tacy kibice.
Co się stało w czwartej kwarcie? Ponownie pozwoliliście ekipie z Koszalina odrobić większość strat.
AZS zwiększył intensywność i tempo gry. To jest właśnie zaangażowanie. Nam tego niestety zabrakło. powinniśmy być silni przez cały czas i dobrze zakończyć grę.
Jak podobała ci się rotacja w tym spotkaniu?
Rotacja była naprawdę bardzo dobra. Właśnie w tym kierunku powinniśmy grać, aby móc wykorzystać umiejętności każdego z graczy.
Przed wami przynajmniej jeszcze jeden mecz. AZS będzie grał u siebie i z pewnością nie zamierza się poddać. Myślisz, że uda wam się w piątek awansować do finału?
Mam nadzieję. Jesteśmy już blisko, ale jeszcze nie w finale. Nie możemy już myśleć o następnym etapie rozgrywek. Musimy być cały czas skupieni, ponieważ rywali na pewno będzie gotowy do walki.
Dziękuję.
Dzięki.