Po piątkowym meczu rozmawialiśmy również z Przemysławem Zamojskim. Gracz Zastalu zdobył 8 punktów i miał spory wpływ na zwycięstwo Zastalu.
Aleksander Piskorz: Panie Przemku -do czterech razy sztuka. Co prawda nie uniknęliście nerwowej końcówki, ale tym razem szczęście było po waszej stronie…
Szczęście w końcu musiało się do nas obrócić. Cieszymy się po prostu, że mamy to zwycięstwo. Myślę, że nam się należało – prowadziliśmy przez znaczną część spotkania. Zasłużyliśmy sobie i to dobry prognostyk.
Czy to było Wasze najlepsze spotkanie jeśli chodzi o wszystkie założenia przedmeczowe?
We wszystkich meczach graliśmy praktycznie punkt za punkt i walczyliśmy do ostatniej minuty. Jedyne, co poza wygraną jest bardzo zadowalające, to posiadanie piłki – nie popełnialiśmy strat, wykonywaliśmy zwykle przemyślane rzuty po akcji drużynowej. Nawet jeśli nie trafialiśmy, mieliśmy czas na powrót do obrony, ustawić szyk.
Taki pozytywny akcent przed niedzielnym meczem z Energą pomoże?
Dzisiaj cieszymy się zwycięstwem, ale tak naprawdę jutro już zaczynamy pracę do kolejnego spotkania. To nie będzie łatwy przeciwnik, chyba najbardziej wymagający z dotychczasowych rywali w Tauron Basket Lidze. Mamy tylko 24 godziny na to, żeby się solidnie przygotować – to niewiele. W sobotę wyciśniemy maksimum z przygotowań, żeby znowu zwyciężyć.