Jednym z ojców dzisiejszego sukcesu był z pewnością Przemysław Zamojski, który zdobył w piątym meczu 17 punktów. Rzucający Stelmetu, zaraz po zakończeniu spotkania, opowiedział o postawie swojej i całej ekipy w obliczu finałowej serii.
Piąty mecz był wielki w waszym wykonaniu. Czujecie już, że jesteście o krok od mistrzostwa?
Przemysław Zamojski: Nie, rywalizacja cały czas trwa. Teraz jest 3:2 dla nas i wracamy do swojej hali. Tam musimy zostawić na parkiecie ostatnie siły jakie mamy w nogach i po prostu walczyć przez 40 minut. Nikt się nie podda. Myślę, że to spotkanie będzie bardzo fizyczne, tak jak to było dzisiaj.
Turów czuje, że rozgryźliście ich taktykę i rozbiliście ich akcje dwójkowe z pick’n’rollami. Też czujecie, że w tym elemencie rozpracowaliście Turów?
W każdym meczu próbujemy różnych założeń i kombinujemy troszeczkę w obronie. Myślę, że bardzo dobrą robotę na pick’n’rollach robią nasi wysocy gracze. Bardzo mocno atakują zawodnika z piłką, potem szybko wracają. Pomoc idzie też z drugiej strony, do zawodnika który dostaje piłkę i ciężko im wykreować sytuację. Musimy grać swoją obronę i realizować założenia.
Jeśli chodzi o twoją postawę, to po ciężkim i pełnym przeszkód sezonie, teraz w finale to trzeci mecz, w którym dajesz z siebie maksa. Chyba możesz być z siebie zadowolony, prawda?
Jestem zadowolony przede wszystkim z drużyny, że wszyscy walczą. Czasami piłki idą do mnie, czasami do innych graczy. Trzeba to wykorzystać, kiedy ma się przez chwilę wolną pozycję i nie wolno się zawahać, tylko trzeba oddać celny rzut lub spenetrować rywali. Na tym to wszystko polega.
źródło: Polsat Sport News