Jednym z graczy, który przyczynił się do wczorajszego zwycięstwa nad Asseco Gdynią jest Przemysław Zamojski. Po wygranym spotkaniu zapytaliśmy go między innymi o to, jakie założenia miał Stelmet przed tym pojedynkiem, a także co okazało się kluczem do tego zwycięstwa
Zielonogórski rzucający przyznał, że o wyniku zadecydowały pierwsze dwie kwarty, a po przerwie, gra Stelmetu nie była już tak agresywna i skuteczna: Cieszymy się, że nadaliśmy taki ton. Na początku zbudowaliśmy dużą przewagę i praktycznie po połowie, mecz był już rozstrzygnięty, trzeba było tylko dowieźć to zwycięstwo. Wiadomo, że gdzieś tam wkradła się dekoncentracja i były słabsze momenty.
Zamojski dodał także, że bardzo ważną rolę w naszym zespole odgrywają wszyscy gracze: Cieszymy się z tego, że znowu była duża rotacja. To będzie dużym plusem w każdym meczu, że podstawowi gracze będą mieć więcej czasu na wypoczynek.
Opowiedział nam także, jakie były główne założenia na to spotkanie, które udało się dobrze zrealizować: Naszym głównym celem było ograniczenie gry Waltona i w pierwszej połowie nie zdobył prawie żadnych punktów. Miał problemy z celnością, trudne pozycje do wykonywania rzutów, nie miał miejsca, żeby penetrować. Nie miał także jak kreować gry i a jego koledzy, też nie mieli otwartych pozycji.
Co według „Zamoja” było kluczem do wygranej w pierwszym starciu ćwierćfinałów? – Dobrze pomagaliśmy sobie w obronie i myślę, że to był klucz do zwycięstwa.
Rozmawiała: Agata Zwolak