Początek spotkania wyglądał bardzo źle, na szczęście przełamanie nadeszło w trzeciej kwarcie, dzięki której wynik odwrócił się do góry nogami i Stelmet zdołał zrewanżować się na Asseco Gdyni zwyciężając 85:66.
W sobotnie popołudnie, w hali CRS, na kibiców czekało wiele atrakcji. Po tańcu zielonogórskich koszykarzy i kabarecie, przyszedł czas na najważniejsze wydarzenie- spotkanie z Asseco Gdynią. Równo o godzinie 17, zawodnicy obu ekip wyszli na parkiet i rozpoczęli walkę. Niestety początek był zdumiewająco słaby w wykonaniu gospodarzy. Podopieczni Saso Filipovskiego mieli problemem z wypracowaniem otwartej pozycji do rzutu, dodatkowo byli nieskuteczni. W przeciwieństwie do gospodarzy, u gości Przemysław Frasunkiewicz rozpoczął spotkanie od dwóch celnych „trójkek”. Niedługo potem dwa dobre wejścia pod kosz zanotował Filip Matczak i przy prowadzeniu Gdyni 10:0 o czas poprosił słoweński szkoleniowiec. Krótka przerwa nie zmieniła jednak rezultatu. Dopiero w połowie kwarty Aaron Cel zdobył z półdystansu pierwsze punkty dla swojej drużyny. Zielonogórzanie cały czas męczyli się i nie byli w stanie odrobić wszystkich strat. Dodatkowo popełniali wiele fauli, co przekładało się na rzuty osobiste ekipy Asseco. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 11:23.
Niestety… Druga kwarta także wyglądała tragicznie. Gospodarze nie byli w stanie rozegrać skutecznych i przemyślanych akcji. Popełniali straty i błędy spowodowane twardą obroną gdyńskiej drużyny. Po paru minutach, na dystansie zapunktował Przemysław Zamojski. Potem znowu długo, długo nic. Dopiero w połowie drugiej partii meczu coś ruszyło do przodu. Nasz zespół poprawił atak i po paru skutecznych akcjach zakończonych zdobyczami punktowymi, zaniepokojony David Dedek poprosił o czas. Po chwili na parkiet Stelmet wyszedł jeszcze bardziej skoncentrowany, aż udało się zmniejszyć straty poniżej 10 „oczek”. Cały czas naszą zmorą były jednak rzuty osobiste, z których w pierwszej połowie na osiem prób, koszykarze wykorzystali… tylko jeden. Końcówka wyglądała już dużo lepiej i ostatecznie Asseco schodziło do szatni prowadząc już tylko 31:36.
Przy pięciopunktowej stracie, można było myśleć o wyrównanej i zaciętej grze w drugiej połowie spotkania. Gdy koszykarze powrócili na parkiet, w końcu zaczęli grać tak, jak powinni od początku. Szybko wyrównali wynik, a także przejęli prowadzenie. Asseco nie poddawało się jednak i nie pozwalało odskoczyć zielonogórzanom na bezpieczną przewagę. Pierwsze skrzypce grał Aaron Cel, który nie mylił się za linią 6,75m, jednak kluczem do dobrej gry i coraz lepszego wyniku było zaangażowanie każdego z graczy. W połowie kwarty numer trzy, Stelmet grał coraz pewniej, a Asseco popełniało coraz więcej błędów. W końcu role odwróciły się i tym razem serię 10:0 zanotowali gospodarze. Prowadzenie zielonogórzan urosło do 12 „oczek” i kolejną przerwę na żądanie wykorzystał David Dedek. W końcówce na parkiecie dominował już tylko Stelmet. Sytuacja na parkiecie obróciła się o 180 stopni i po trzeciej kwarcie prowadziliśmy 66:48.
Ostatnia kwarta tylko utwierdziła nas w tym, że Stelmet wyszedł z opresji i gra na swoim wysokim poziomie. Prowadzenie zielonogórzan w okolicach 20 punktów było nieosiągalne dla Asseco. Zgodnie z planem, nie doczekaliśmy się kolejnego zwrotu akcji i Stelmet spokojnie dowiózł zwycięstwo do końca. Trzeba przyznać, że to nie pierwszy mecz, kiedy zielonogórzanie prezentują swoje dwa skrajne oblicza. W tym momencie najważniejsze jest zwycięstwo i powrót do dobrej passy zwycięstw, która towarzyszyła nam w ostatnich miesiącach. Dziś, w wygraniu tego pojedynku, pomogło wielu graczy. Choć w pierwszej połowie, nikt nie był w stanie pociągnąć zielonogórzan do góry, po przerwie każdy z graczy dokładał coś od siebie, jak nie w ataku to w obronie. Pozytywny rezultat dzisiejszego meczu umocnił nas na szczycie tabeli. Oby tak dalej!
Stelmet Zielona Góra – Asseco Gdynia 85:66 (11:23, 20:13, 35:12, 19:18)
Stelmet: Łukasz Koszarek 16, Aaron Cel 16, Quinton Hosley 11, Kamil Chanas 9, Jure Lalić 7, Adam Hrycaniuk 7, Przemysław Zamojski 7, Russell Robinson 6, Chevon Troutman 6, Maciej Kucharek 0, Patryk Pełka 0, Kamil Zywert 0.
Asseco: Przemysław Frasunkiewicz 20, Przemysław Żołnierewicz 10, Lazar Radosavljević 8, Piotr Szczotka 6, A.J. Walton 5, Roman Szymański 4, Filip Matczak 4, Sebastian Kowalczyk 4, Ovidijus Galdikas 3, Jakub Parzeński 2.