Po dwóch starciach w zielonogórskiej hali CRS-u, koszykarze wybierają się do Koszalina. Już jutro czas na trzeci pojedynek Stelmetu z AZS-em. Czy będziemy mogli świętować awans do upragnionego finału? Początek spotkania o godzinie 18:45.
Ameryki nie odkryję jak napiszę po raz kolejny, że kluczem do zwycięstwa będzie wola walki i koncentracja. Co prawda naszym koszykarzom udało się wygrać już dwa spotkania po zdecydowanie słabszej końcówce, ale w Koszalinie już tak łatwo nie będzie. Nie bez powodu mówi się o przewadze własnego parkietu. Na szczęście w tym sezonie, zielonogórscy koszykarze całkiem nieźle radzili sobie na wyjazdach, czasami nawet lepiej niż w domu. W pojedynkach z AZS-em nie odnieśli porażki, a w jednym spotkaniu na północy Polski okazali się lepsi po dogrywce 85:80.
Co tu dużo mówić, jutro trzeba zakończyć tę serię. Jeśli się to nie uda, to tragedii nie będzie, bo kolejną do tego okazją będzie niedzielny mecz, jednak w perspektywie finału najlepiej jak najszybciej skupić się na następnym, zdecydowanie trudniejszym przeciwniku. Nie ukrywajmy, ale finał jest już blisko. Naprawdę blisko.
Stelmet jest lepszą drużyną, z większym potencjałem. To u nas grają gwiazdy tej ligi, to u nas statystyki prezentują się znacznie lepiej, no i w końcu, to u nas są marzenia o zdobyciu złota, a te marzenia są naprawdę realne. Przed sezonem zapowiadano, że po brązowym medalu, czas sięgnąć po jeszcze większe trofeum i jak na razie ten plan udaje się realizować.
Czy Stelmet wróci z Koszalina jako finalista TBL? (fot. Aleksandra Krystians)
W przypadku AZS-u awans do najlepszej czwórki jest najlepszym osiągnięciem w historii klubu, a każdy medal będzie ogromną pozytywną niespodzianką. Przypomnijmy co działo się u nas w zeszłym sezonie. Po zdobyciu brązu nikt nie myślał o tym, że w półfinale mogło być lepiej, a był szczęśliwy z największego sukcesu swojej drużyny. Tak samo będzie w przypadku AZS-u.
Koszykarze Stelmetu są w stanie już jutro zapewnić sobie awans do finału. Muszą tylko skupić się jeszcze na Akademikach i nie odpuścić do końca. Nie powinna im towarzyszyć presja, bo w końcu to nie walka o być albo nie być. Jak sami zapowiadali, jadą tam po kolejne zwycięstwo, więc woli walki nie powinno zabraknąć. Każdy chce już to mieć za sobą i przejść do upragnionej fazy finałowej. Czy to się uda?
Przed meczem powiedzieli:
Dejan Borovnjak: Mamy już na swoim koncie dwa zwycięstwa i potrzebujemy jeszcze jednego. Oczywiście będziemy ostrożni, ale wiemy jak mamy grać, aby wygrać jeszcze jeden mecz. Chcemy wygrać 3-0, później chwilę odpocząć i będziemy gotowi do finału.
Mantas Cesnauskis: W Koszalinie będzie jeszcze trudniej. Na pewno AZS nie pozwoli nam łatwo tam wygrać. Oni też będą chcieli odnieść zwycięstwo przy swojej publiczności, ale my jedziemy tylko po jeden mecz, który chcemy wygrać.
Łukasz Koszarek: AZS nie jest słabą drużyną, ma kilku zawodników, którzy w pełni wykorzystują swój czas gry i są groźni. W Koszalinie będzie dużo trudniej i intensywność gry musi być znacznie dłuższa i lepsza.
Agata Zwolak